Od dwóch dni nie
wychodziła z domu. Nie chciała spotkać Itachiego, a zdawała sobie sprawę, że
istnieje prawdopodobieństwo spotkania w tak dużym mieście. Nie miała zamiaru
żyć na uwięzi w towarzystwie mordercy.
Przeczesała mokre
włosy, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Pochwyciła komórkę z
szklanego stolika, stojącego obok przeciwległej ściany, przy jakim mieściły się
dwa bordowe fotele.
Jak
się czujesz? Lepiej?
Sasuke.
Przycisnęła na
smartfonie biały prostokąt, po czym zaczęła odpisywać.
Wszystko
w porządku.
Zamierzam
iść spać. Muszę odpocząć.
Sakura.
Po sypialni rozległo
się pukanie, kiedy do środka zajrzała jedna ze służby.
-
Panienko, przyszli goście.
-
O tej godzinie nikogo nie przyjmuje. Odeślijcie.
-
Nalegają – popatrzyła na służąca. W oczach czaiła się panika, kiedy dolna warga
drżała, jaką niechlujnie przegryzła, aby ukryć zdenerwowanie. – Powiedzieli, że
nie wyjdą z domu dopóki się z panienką nie zobaczą. Stwierdzili, że sami
przyjdą, jak odmówisz.
-
Zaraz zejdę.
Kogo niesie o takiej
porze? – założyła jedwabny chabrowy szlafrok, po czym wyszła na korytarz. Nie
zamierzała z nikim długo rozmawiać. Wolała spławić i dokończyć porachunki
jutro, kiedy nikogo nie będzie w domu. Służba niedługo powinna iść do domu, ale
nie chciała ryzykować.
Stanęła przed drzwiami,
kiedy zobaczyła znajomą sylwetkę. Odsunęła się dwa kroki, gdy wpadła na
służącą. Popatrzały na siebie spanikowane. Sakura doskonale wiedziała, że
wykorzystają zaistniałą sytuację, aby złapać Haruno, ale nie tak ryzykowną i dziecinnie
prostą.
-
Nie pokazujcie się przez moją całą rozmowę – wzięła głęboki oddech. Pochwyciła
się za dekolt. Czuła pod dłonią oszalałe serce. Nie miała zamiaru się z nikim
spotykać, ale teraz nie mogła uciec. Chciała powstrzymać szybszy oddech.
Denerwowała się przed spotkaniem, lecz na ratunek nie miała co liczyć. Została
sama w domu!
Właśnie teraz musieli
wyjechać w sprawach służbowych – zacisnęła dłonie.
Włożyła dłoń pomiędzy
drzwi, po czym odsunęła, gdy służba zniknęła za drzwiami kuchni.
-
Co robicie w moim domu? – spojrzała na blondyna i czerwonowłosego. – Wiecie w
ogóle która godzina? Normalni ludzie siedzą na dupie, lub szykują się do
spania.
-
Nie bądź taka narwana. Uciekłaś za nim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć.
Najlepiej, aby Sasuke się o niczym nie dowiedział. To nie uszłoby uwadze
naszego przyjaciela – odezwał się blondyn, po czym podszedł do Sakury. –
Naprawdę uważasz go za psychicznie chorego?
-
Powinien się leczyć. – założyła ręce na piersi – Dlaczego służba tak bardzo się
was bała? Wyglądali… - spojrzał na Sasoriego, jaki opadł na fotel.
-
Nie jesteśmy tacy grzeczni. Niektórzy wiedzą co nieco. Też siedzieliśmy w
kiciu.
-
Dlaczego mi to mówisz? – zapytała czerwonowłosego
-
Bo… i tak zginiesz – zaśmiał się Akasuna. Sakura zamknęła drzwi salonu.
Odsunęła się od Dohito, w stronę kominka. – Zabiłem paru ludzi przez podanie
trucizny. Umierali w agonii, a żaden lekarz nie mógł znaleźć antidotum.
-
Nie wiadomo czy chce zabić Haruno.
-
Jak dla mnie – spojrzał Akasuna na Deidare – Zdechnie prędzej czy później.
-
Przyszliście mówić mi o waszych heroicznych wyczynach i mojej zbliżającej się
śmierci? Naprawdę jestem zmęczona. Idźcie sobie, jak nie macie co do roboty.
Chociaż sądzę, że wasz przyjaciel już zlecił zadanie. Zamierzacie mnie załatwić
za niego?
-
Nie – odezwał się Deidara – Tą przyjemność zostawimy Itachiemu – uchwycił za
ramię. Przyciągnął Sakure do siebie – Zamierza się tobą pobawić w odpowiedni
sposób, więc nie wejdziemy mu w drogę. Z tego co wiem teraz jest w odwiedzinach
u poprzedniej kochanki. Guren ubóstwia go ponad wszystko.
-
Dlaczego mi to mówisz?
-
Nie wiem… Mamy coś dla ciebie. – przekazał do dłoni Sakury płytę DVD, na jakiej
zostało wypisane nazwisko Haruno. – Wiadomość dla ciebie od twojego kochanka.
-
Nie jest moim…
-
Uważa inaczej – wszedł w słowo Deidara. – Teraz wybacz, będziemy się zbierać.
Na pewno niedługo się spotkamy. Jak nie w cztery oczy, to pobędziesz trochę w
naszym towarzystwie.
Niedoczekanie –
pomyślała, gdy spojrzała na płytę. Zwróciła uwagę na Sasoriego, jaki bez żądnych
uczuć powlókł w stronę wyjścia za Deidarą.
Siedziała przed
laptopem, patrząc na płytę, jaka została przez dwójkę dostarczona. Została sama
w domu. Mogła spodziewać się wszystkiego, także niespodziewanej wizyty
przestępcy, jaki wybrał sobie Sakure na jedną z wielu zabawek. Zamknęła matryce laptopa. Nie zamierzała
oglądać czegoś co przysłał brat Sasuke. Chociaż ciekawość stała się silniejsza
niż zdrowy rozsądek.
Odsunęła się od biurka,
po czym uchwyciła paczkę papierosów, schowane w szafce obok łóżka i wyszła na balkon.
Dobrze, że Sasuke nie
ma pojęcia o papierosach – westchnęła, gdy wyszła na zewnątrz. Owinęła się
szlafrokiem, czując powiew zimnego wiatru. Usiadła na krześle. Podpaliła
papierosa i zaciągnęła tytoniem.
-
Sakura. – zakrztusiła się dymem. W progu balkonu stanął narzeczony z zdziwioną
miną, gdy zobaczył po między palcami ukochanej papierosa. Zmarszczył brwi.
-
Co tu robisz? Jak wszedłeś?
-
Drzwi są otwarte.
-
Zamknęłam drzwi.
-
Nie, są otwarte. Myślałem, że spodziewasz się gości skoro nie zamykałaś, ale
ważniejsze… od kiedy palisz? – wstrzymała oddech, gdy odbierał papierosa. Dotknął
czoła Sakury, spoglądając głęboko w oczy. – To niezdrowe. Damy nie powinny
palić. Na pewno nie dobrze urodzone - zaciągnął się w pozostałościach papierosa.
Usiadł na drugim krześle, gdy zauważył, że siedziała zamyślona.
-
Od jakiegoś czasu sobie pozwalam na papierosy.
-
Rozumiem, więc przestań. Rzuć to. – zrównali spojrzenia. Sakura nienawidziła
być dyrygowana na prawo i lewo, a Sasuke uważał się za lepszego od innych. - Nad
czymś się zastanawiasz?
-
Nad niczym konkretnym.
-
Mam ci do powiedzenia jedną rzecz. Chodzi o Itachiego. Jego kochanka chce z
nami współpracować.
-
Ko-kochanka? On miał jakąkolwiek kobietę?
Właściwie oni wspominali coś o jakiejś Guren –
pomyślała. W końcu powiedzieli bez przemyślenia o kochance. Chociaż sama nie
wierzyła, że ktokolwiek mógł zdradzić przystojnego drania.
-
Uwierz mi, może po nim nie widać, ale każda go uwielbia, nawet jeśli stał się
bezwzględnym mordercą.
-
To czemu zamierza pomóc policji? To dziwne.
Spojrzała na
ukochanego, który westchnął. Wtrącała się w sprawę, choć nie powinna się
mieszać inaczej mogła ucierpieć. Mężczyźni i tak dali wyrok śmierci. Bez
względu na to w jakiej sytuacji się znajdzie.
-
Stwierdziła, że chce się zemścić za odrzucenie. Niektóre kobiety tak działają.
Wykorzystał i teraz chce mu się odpłacić dwa razy bardziej.
-
Nie ufam kobicie. Co jeśli, współpracuje z Itachim, aby wszystkiego się
dowiedzieć? Dać wszystkim nadzieję. Nie możesz…
-
Znam tą kobietę – przerwał wypowiedź Sakury, Sasuke - Możesz mi zaufać. Nie
rzuca słów na wiatr.
-
Nie wtrącam się w sprawy policji, ale nie ufałabym nikomu kto ma cokolwiek
wspólnego z Itachim. W szczególności przyjaciół. Oni mogą mieć wiele wspólnego.
Na pewno wiedzą, gdzie przesiaduje.
-
Masz na myśli Deidare i Sasoriego?
-
Tak. Właśnie ich.
-
To niemożliwe, – zgasił niedopałek – Ponieważ, gdyby cokolwiek przeskrobali,
zostaliby wsadzeni do kicia na dożywocie. Od czasu, kiedy wyszli nic nie
zrobili.
-
Tak właściwie, co zrobili?
-
Na pewno chcesz wiedzieć?
-
Jasne.
-
Sasori specjalizuje się w truciznach. Nikt nie mógł znaleźć odtrutki. Do czasu…
- spojrzał na Sakure, która słuchała uważnie – Da czasu, gdy pojawiłaś się w
laboratorium. Pamiętasz przypadek, kiedy młoda kobieta zwijała się z bólu? Nikt
nie dawał nadziei. Nawet Tsunade się poddała.
-
Pamiętam. W końcu to pierwsza przeze
mnie uratowana osoba, która dotknęła prawie progu śmierci. – uniosła się.
Podeszła do barierki i przyglądała się oświetlonemu ogrodowi. – mam z tym
związek?
-
To ofiara Sasoriego. Zyskaliśmy przewagę, gdy myślał o kolejnym morderstwie.
Zawsze kończyło się zgonem. Dzięki temu, że podaliśmy fałszywe informacje
stracił czujność. Powinnaś na nich uważać, jeśli zostaniesz z nimi sam na sam.
-
Mówisz, że mogę mieć problemy jak tylko dowie się o tym, że to ja stoję za
uratowaniem kobiety?
-
Nie jestem pewien, ale takie są moje przypuszczenia.
-
To co zrobił Deidara?
-
On… - podszedł. Uchwycił Sakura za ramiona. Przybliżył się z zamiarem
ucałowania, ale usłyszeli huk dochodzący z wnętrza domu. – Nikogo nie ma w
domu, prawda? Zostałaś sama?
-
Tak. Mówiłam, że zamykałam drzwi. – przybliżył się do Sasuke. Objęła wokół
tali, zwracając uwagę na wnętrze do sypialni – Nie zamknęłam tarasu, ale Maria miała to zrobić
jak tylko skończy pracę.
-
Sprawdzę to. Lepiej, abyś została w sypialni, gdyby coś miało się wydarzyć –
odsunął się, ale złożył na ustach Sakury krótki pocałunek. Zdziwiła się
reakcją, ponieważ zazwyczaj nie obdarowywał czułościami bez powodu. – Zaraz
wrócę.
Odsunął się, ale
uchwyciła Sasuke za rękę.
-
Uważaj na siebie.
-
Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Co ze mnie za facet jeśli nie ochronię
narzeczonej?
Nie ważne czy
ochronisz. Obyś nie został ranny, to najważniejsze – westchnęła. Zniknął za
drzwiami balkonowymi. Spojrzała za siebie na ogród. Przymknęła oczy. Pragnęła
spokoju, ale został naruszony przez własną głupotę. Gdyby nie spotkała
Itachiego w szpitalu do niczego by nie doszło. Mogli wieść spokojne życie we dwójkę. Nikt nie
przeszkodziłby na drodze do lepszego związku, lecz… pomiędzy nimi stanął on. Jeden z niechcianych szkodników.
Osoba trzecia, jaka zawadza w zawarciu kochającej rodziny. Oczywiście, to wina
Sakury. Mogła posłuchać Sasuke i siedzieć na dupie w samochodzie, ale… gdyby
nie poszła ukochany zostałby uduszony przez własnego brata!
Pierwszym celem stało
się wyeliminowanie problemu przez policjantów. Sama nie miała tyle siły
przeciwko mężczyźnie, jaki ma za sobą brutalne morderstwa. Z pobratańców nikt nie ośmieli się sprzeciwić,
pójdą w ogień za swoim szefem. Nie ważne jak niebezpieczna będzie misja, staną
do walki, aby godnie zostać zauważonym. Także za cenę życia.
Istnienie jest ważne.
Najważniejsze. Sakura nie miała samobójczych myśli, ani nie narażała się bez powodu
na śmierć. Stawała do walki z każdą przeszkodą, jaką mogła pokonać, lecz teraz
wolała się wycofać. Przy Itachim nie funkcjonowała normalnie od czasu
pocałunku. Sama myśl sprawiała dreszcze. Dlatego zostawiła wszystko Sasuke i
pozostałym policjantą. Dla funkcjonariuszy bezpieczeństwo obywateli jest na
pierwszym miejscu. Chociaż błagała Boga, aby niewinni ludzie nie ucierpieli.
Uchwyciła kaskadę
włosów. Zerknęła przez ramię na wyjście z sypialni. Marzyła o spokojnej nocy,
chociaż od paru dni nie może spać. Koszmary nawiedzają co nocy, przez co nie
może zmrużyć oczu.
Odeszła w stronę korytarza.
Zastygła w bezruchu. Usłyszała strzały dobiegające z dołu. Znowu. Nie potrafiła
się ruszyć, choć wiedziała, że Sasuke może mieć problemy. Pojawi się w
niewłaściwym momencie i zostanie postrzelony w trakcie ratowania. Znała
narzeczonego z dobroci, chęci pomocy innym, ale często ryzykował własnym życiem
dla dobra obcych ludzi. Teraz robił to samo.
Oprzytomniała po
kolejnym strzale.
Pobiegła w stronę
odgłosów pistoletów.
Sasuke – myślała. Nie
mogła stracić nikogo więcej. Nie teraz. Dopiero teraz wyszła z kłopotów z
własnym zdrowiem, rodzice zaczęli reagować na towarzystwo, przestali wypominać
wypadek sprzed trzech miesięcy. Stracenie młodego Uchiha sprawiło koniec
dobrych relacji.
Musiała się pojawić,
aby sprawca się zdezorientował. Chociaż na ułamek sekundy. Tego potrzebował,
aby dopaść sprawcę włamania.
Przystanęła na
schodach. Nie oderwała spojrzenia od zamaskowanego mężczyzny, jaki chował się
za pobliską komodą. Zmienił magazynek. Odszukała Sasuke, jaki trzymał się za
ramię. Z rany spływała duża ilość krwi. Opadała na marmurową posadzkę.
-
I co, Uchiha? Jesteś zdolny do dalszej wali? – usłyszała zniekształcony głos
nieznajomego – Wiesz, nie spodziewałem się nikogo, oprócz młodej w domu, ale
chociaż mam rozrywkę. Może dostanę nagrodę, jeśli zdechniesz.
-
Przysłał cię mój brat? – Sasuke zmienił magazynek.
-
Ta szuja mnie nie interesuje – westchnął, po czym poprawił kosmyk brązowych
włosów wystający znad kominiarki – Chodzi tylko o Sakure. Polityka to zacięta
walka, a wielkie rodziny nie dopuszczą do waszego małżeństwa.
-
O to chodzi – Sasuke zawiązał nad raną kawałek koszulki – Zamierzałeś w
odpowiednim momencie załatwić Sakure. Tylko twoje plany szlag trafił. Nie
spodziewałeś się policji.
-
Czekałem na ten moment od dłuższego czasu. Ile się natrudziłem, aby została
sama w domu, a przyszedł wierny piesek. Cholernie mnie wkurzasz. Wtrącasz się
gdzie nie powinieneś – oderwał się nieznajomy. – Dlatego dzisiejszej nocy
zginiesz.
-
Jeszcze nie zamierzam umierać – zaśmiał się, kiedy zwrócił uwagę na Sakure,
jaka stała na schodach. Patrzała uważnie na dwóch mężczyzn. Strach jaki
zauważył w oczach nie dało się powstrzymać. Machanie rękami, aby uciekała na
nic nie pomogło. – Ty to co innego.
-
Hm… - nieznajomy zerknął na schody – Jesteś jak brat. Bezlitosny i bezwzględny.
Czy czasami policja nie powinni doprowadzić przestępców pod ławę oskarżonych? A
może uwielbiasz załatwiać sprawy własnymi rękami?
-
Stul pysk!
-
Już wiem! – zaśmiał się mężczyzna – Jesteś wkurzony, bo odsunęli cię od sprawy
Itachiego. Uciekł, a teraz nic nie możesz zrobić, gdy twoja narzeczona jest w
niebezpieczeństwie. – Uklęknął. Spojrzał za szafy, gdy Sasuke chował się za
drzwiami od schowka. – Coś ci wyjaśnię…
-
Nie potrzebuję…
-
Widzisz tylko swojego braciszka, jako swój ideał. – przerwał wypowiedź Sasuke -
Z tego co wywnioskowałem uwielbiałeś go. Kochałeś. Teraz, kiedy stał się
mordercą obsesyjnie próbujesz go złapać. Właśnie z miłości do Itachiego nie
możesz odpuścić, ale on się nie zmieni. Zostanie do końca taką samą gnidą –
uniósł się, po czym zaczął strzelać, podchodząc bliżej drzwi schowka.
Zniknął za drzwiami
salonu.
-
Przyszedłeś tutaj majaczyć o moich uczuciach do brata? Jak chcesz to może
pójdziemy na kawę? Wtedy wszystko mi poopowiadasz.
Zaśmiał się w salonie.
Haruno nie potrafiła
ruszyć się z miejsca, gdy widziała, próbujących zabić się dwóch mężczyzn.
Przykucnęła. Zasłoniła uszy rękoma i zamknęła oczy. Modliła się w duchy.
Chciała być w innym miejscu, czasie. Albo lepiej żeby nic się nie wydarzyło.
-
Masz rację… Pora zrobić to, po co się przyszło. Wtedy przejrzysz na oczy, że
nie jesteście ze sobą blisko – stanął w drzwiach salonu, gdy Sakura spojrzała
na zamaskowanego mężczyznę załzawionymi oczami. Sasuke w żaden sposób nie mógł
strzelić do napastnika. Drzwi do salonu przeszkadzały do perfekcyjnego strzału.
Naprzeciwko salonu, w połowie schodów kucała bezsilna Haruno. Jedynie co
zostało to osłonić własnym ciałem. – Ostatnie życzenie?
Sasuke bez wahania zerwał
się z miejsca w stronę salonu. Liczył na łut szczęścia. Słyszał jak odbezpiecza
magazynek. Włamywacz zaczął nasikać spust, patrząc na zapłakaną twarz ofiary.
-
To koniec, księżniczko.
Niemożliwe – pomyślał
Sasuke.
Chwila stawała się dla
Uchiha wiecznością. Wiedział, że nie da rady dobiec do sprawcy. Ostatnie chwile
jakie spędził z Haruno stały się nieznośne, ale jednak zrobiłby wszystko, aby
odwrócić czas. Zmienić relacje. Próbował!
Padł strzał...
Sasuke zatrzymał się w
bezruchu w połowie drogi. Nie mógł spojrzeć na ciało ukochanej, która wydała
ostatnie tchnienie. Szykowali ślub, aby spędzić razem wspólnie życie. Teraz
pozostanie sam, ponieważ przez własny egoizm i zachciewajki stracił jedyną
osobę, na jakiej mu zależało. Oprócz rodziców. Nikt nie akceptował młodego
Uchiha takim jakim się stał do czasu, aż zjawiła się Sakura. Teraz pozostało mu
żyć w samotności. Tak jak dawniej. Bez miłości… Choć sam się zastanawiał czy
uczucia wypełniły serce? Bo nigdy nie powiedział narzeczonej dwóch znaczących
słów.
Nigdy!
Teraz obudził się za
późno. Stracił wszystko. Praca stała się ważniejsza niż relacje z drugim
człowiekiem. Musiał dać sobie radę. Otrząsnąć się z szoku. Później przyjdzie
czas na żałobę.
Pora spojrzeć prawdzie
w oczy – westchnął. Zakrył dłonią oczy, aby nie pokazać emocji towarzyszące
śmierci przyjaciółki i partnerki. Długo nie mógł się załamywać, gdyż
wielokrotnie widział martwe ciała, lecz teraz musiał przed oczami zobaczyć
zwłoki znajomej osoby. Stało się to dla Sasuke niepojęte, że kolejny raz
zostanie z własnym odizolowaniem.
Najpierw brat, teraz
Sakura. Chciał pozbyć się smutku po bracie, a wróci z podwójną siłą, po utracie
drugiej najważniejszej osoby w życiu. Da radę! Musiał pokazać światu, że nie
jest miękkim gnojkiem, tylko silnym mężczyzną walczący o własny los.
Jest dobrze kuzynka! Pisz dalej XD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się koncepcja, którą przyjęłaś ale nie ogarniam tej nocnej wizyty Deidary i reszty. Po co oni tyle gadają o tym, że Sakura jest ofiarą i nic z tym nie robią. Liczę na to, że rozwiniesz ten wątek. I znalazłam mega niezrozumiały fragment" - Tak. Mówiłam, że zamykałam drzwi. – przybliżył się do Sasuke. Objęła wokół tali, zwracając uwagę na wnętrze do sypialni" musisz dokonać korekty bo czasem takie kwiatki się tworzą :D buziaki!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń