header_itachi_sakura_deidara

wtorek, 16 lipca 2019

Rozdział trzeci




Od dwóch dni nie wychodziła z domu. Nie chciała spotkać Itachiego, a zdawała sobie sprawę, że istnieje prawdopodobieństwo spotkania w tak dużym mieście. Nie miała zamiaru żyć na uwięzi w towarzystwie mordercy.  
Przeczesała mokre włosy, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Pochwyciła komórkę z szklanego stolika, stojącego obok przeciwległej ściany, przy jakim mieściły się dwa bordowe fotele.
Jak się czujesz? Lepiej?
Sasuke.
Przycisnęła na smartfonie biały prostokąt, po czym zaczęła odpisywać.
Wszystko w porządku.
Zamierzam iść spać. Muszę odpocząć.
Sakura.
Po sypialni rozległo się pukanie, kiedy do środka zajrzała jedna ze służby.
- Panienko, przyszli goście.
- O tej godzinie nikogo nie przyjmuje. Odeślijcie.
- Nalegają – popatrzyła na służąca. W oczach czaiła się panika, kiedy dolna warga drżała, jaką niechlujnie przegryzła, aby ukryć zdenerwowanie. – Powiedzieli, że nie wyjdą z domu dopóki się z panienką nie zobaczą. Stwierdzili, że sami przyjdą, jak odmówisz.
- Zaraz zejdę.
Kogo niesie o takiej porze? – założyła jedwabny chabrowy szlafrok, po czym wyszła na korytarz. Nie zamierzała z nikim długo rozmawiać. Wolała spławić i dokończyć porachunki jutro, kiedy nikogo nie będzie w domu. Służba niedługo powinna iść do domu, ale nie chciała ryzykować.
Stanęła przed drzwiami, kiedy zobaczyła znajomą sylwetkę. Odsunęła się dwa kroki, gdy wpadła na służącą. Popatrzały na siebie spanikowane. Sakura doskonale wiedziała, że wykorzystają zaistniałą sytuację, aby złapać Haruno, ale nie tak ryzykowną i dziecinnie prostą.
- Nie pokazujcie się przez moją całą rozmowę – wzięła głęboki oddech. Pochwyciła się za dekolt. Czuła pod dłonią oszalałe serce. Nie miała zamiaru się z nikim spotykać, ale teraz nie mogła uciec. Chciała powstrzymać szybszy oddech. Denerwowała się przed spotkaniem, lecz na ratunek nie miała co liczyć. Została sama w domu!
Właśnie teraz musieli wyjechać w sprawach służbowych – zacisnęła dłonie.
Włożyła dłoń pomiędzy drzwi, po czym odsunęła, gdy służba zniknęła za drzwiami kuchni.
- Co robicie w moim domu? – spojrzała na blondyna i czerwonowłosego. – Wiecie w ogóle która godzina? Normalni ludzie siedzą na dupie, lub szykują się do spania.
- Nie bądź taka narwana. Uciekłaś za nim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć. Najlepiej, aby Sasuke się o niczym nie dowiedział. To nie uszłoby uwadze naszego przyjaciela – odezwał się blondyn, po czym podszedł do Sakury. – Naprawdę uważasz go za psychicznie chorego?
- Powinien się leczyć. – założyła ręce na piersi – Dlaczego służba tak bardzo się was bała? Wyglądali… - spojrzał na Sasoriego, jaki opadł na fotel.
- Nie jesteśmy tacy grzeczni. Niektórzy wiedzą co nieco. Też siedzieliśmy w kiciu.
- Dlaczego mi to mówisz? – zapytała czerwonowłosego
- Bo… i tak zginiesz – zaśmiał się Akasuna. Sakura zamknęła drzwi salonu. Odsunęła się od Dohito, w stronę kominka. – Zabiłem paru ludzi przez podanie trucizny. Umierali w agonii, a żaden lekarz nie mógł znaleźć antidotum.
- Nie wiadomo czy chce zabić Haruno.
- Jak dla mnie – spojrzał Akasuna na Deidare – Zdechnie prędzej czy później.
- Przyszliście mówić mi o waszych heroicznych wyczynach i mojej zbliżającej się śmierci? Naprawdę jestem zmęczona. Idźcie sobie, jak nie macie co do roboty. Chociaż sądzę, że wasz przyjaciel już zlecił zadanie. Zamierzacie mnie załatwić za niego?
- Nie – odezwał się Deidara – Tą przyjemność zostawimy Itachiemu – uchwycił za ramię. Przyciągnął Sakure do siebie – Zamierza się tobą pobawić w odpowiedni sposób, więc nie wejdziemy mu w drogę. Z tego co wiem teraz jest w odwiedzinach u poprzedniej kochanki. Guren ubóstwia go ponad wszystko.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Nie wiem… Mamy coś dla ciebie. – przekazał do dłoni Sakury płytę DVD, na jakiej zostało wypisane nazwisko Haruno. – Wiadomość dla ciebie od twojego kochanka.
- Nie jest moim…
- Uważa inaczej – wszedł w słowo Deidara. – Teraz wybacz, będziemy się zbierać. Na pewno niedługo się spotkamy. Jak nie w cztery oczy, to pobędziesz trochę w naszym towarzystwie.
Niedoczekanie – pomyślała, gdy spojrzała na płytę. Zwróciła uwagę na Sasoriego, jaki bez żądnych uczuć powlókł w stronę wyjścia za Deidarą.


Siedziała przed laptopem, patrząc na płytę, jaka została przez dwójkę dostarczona. Została sama w domu. Mogła spodziewać się wszystkiego, także niespodziewanej wizyty przestępcy, jaki wybrał sobie Sakure na jedną z wielu zabawek.  Zamknęła matryce laptopa. Nie zamierzała oglądać czegoś co przysłał brat Sasuke. Chociaż ciekawość stała się silniejsza niż zdrowy rozsądek.
Odsunęła się od biurka, po czym uchwyciła paczkę papierosów, schowane w szafce obok łóżka i wyszła na balkon.
Dobrze, że Sasuke nie ma pojęcia o papierosach – westchnęła, gdy wyszła na zewnątrz. Owinęła się szlafrokiem, czując powiew zimnego wiatru. Usiadła na krześle. Podpaliła papierosa i zaciągnęła tytoniem.
- Sakura. – zakrztusiła się dymem. W progu balkonu stanął narzeczony z zdziwioną miną, gdy zobaczył po między palcami ukochanej papierosa. Zmarszczył brwi.
- Co tu robisz? Jak wszedłeś?
- Drzwi są otwarte.
- Zamknęłam drzwi.
- Nie, są otwarte. Myślałem, że spodziewasz się gości skoro nie zamykałaś, ale ważniejsze… od kiedy palisz? – wstrzymała oddech, gdy odbierał papierosa. Dotknął czoła Sakury, spoglądając głęboko w oczy. – To niezdrowe. Damy nie powinny palić. Na pewno nie dobrze urodzone - zaciągnął się w pozostałościach papierosa. Usiadł na drugim krześle, gdy zauważył, że siedziała zamyślona.
- Od jakiegoś czasu sobie pozwalam na papierosy.
- Rozumiem, więc przestań. Rzuć to. – zrównali spojrzenia. Sakura nienawidziła być dyrygowana na prawo i lewo, a Sasuke uważał się za lepszego od innych. - Nad czymś się zastanawiasz?
- Nad niczym konkretnym.
- Mam ci do powiedzenia jedną rzecz. Chodzi o Itachiego. Jego kochanka chce z nami współpracować.
- Ko-kochanka? On miał jakąkolwiek kobietę?
Właściwie oni wspominali coś o jakiejś Guren – pomyślała. W końcu powiedzieli bez przemyślenia o kochance. Chociaż sama nie wierzyła, że ktokolwiek mógł zdradzić przystojnego drania.
- Uwierz mi, może po nim nie widać, ale każda go uwielbia, nawet jeśli stał się bezwzględnym mordercą.
- To czemu zamierza pomóc policji? To dziwne.
Spojrzała na ukochanego, który westchnął. Wtrącała się w sprawę, choć nie powinna się mieszać inaczej mogła ucierpieć. Mężczyźni i tak dali wyrok śmierci. Bez względu na to w jakiej sytuacji się znajdzie.
- Stwierdziła, że chce się zemścić za odrzucenie. Niektóre kobiety tak działają. Wykorzystał i teraz chce mu się odpłacić dwa razy bardziej. 
- Nie ufam kobicie. Co jeśli, współpracuje z Itachim, aby wszystkiego się dowiedzieć? Dać wszystkim nadzieję. Nie możesz…
- Znam tą kobietę – przerwał wypowiedź Sakury, Sasuke - Możesz mi zaufać. Nie rzuca słów na wiatr.
- Nie wtrącam się w sprawy policji, ale nie ufałabym nikomu kto ma cokolwiek wspólnego z Itachim. W szczególności przyjaciół. Oni mogą mieć wiele wspólnego. Na pewno wiedzą, gdzie przesiaduje.
- Masz na myśli Deidare i Sasoriego?
- Tak. Właśnie ich.
- To niemożliwe, – zgasił niedopałek – Ponieważ, gdyby cokolwiek przeskrobali, zostaliby wsadzeni do kicia na dożywocie. Od czasu, kiedy wyszli nic nie zrobili.
- Tak właściwie, co zrobili?
- Na pewno chcesz wiedzieć?
- Jasne.
- Sasori specjalizuje się w truciznach. Nikt nie mógł znaleźć odtrutki. Do czasu… - spojrzał na Sakure, która słuchała uważnie – Da czasu, gdy pojawiłaś się w laboratorium. Pamiętasz przypadek, kiedy młoda kobieta zwijała się z bólu? Nikt nie dawał nadziei. Nawet Tsunade się poddała.
- Pamiętam.  W końcu to pierwsza przeze mnie uratowana osoba, która dotknęła prawie progu śmierci. – uniosła się. Podeszła do barierki i przyglądała się oświetlonemu ogrodowi. – mam z tym związek?
- To ofiara Sasoriego. Zyskaliśmy przewagę, gdy myślał o kolejnym morderstwie. Zawsze kończyło się zgonem. Dzięki temu, że podaliśmy fałszywe informacje stracił czujność. Powinnaś na nich uważać, jeśli zostaniesz z nimi sam na sam.
- Mówisz, że mogę mieć problemy jak tylko dowie się o tym, że to ja stoję za uratowaniem kobiety?
- Nie jestem pewien, ale takie są moje przypuszczenia.
- To co zrobił Deidara?
- On… - podszedł. Uchwycił Sakura za ramiona. Przybliżył się z zamiarem ucałowania, ale usłyszeli huk dochodzący z wnętrza domu. – Nikogo nie ma w domu, prawda? Zostałaś sama?
- Tak. Mówiłam, że zamykałam drzwi. – przybliżył się do Sasuke. Objęła wokół tali, zwracając uwagę na wnętrze do sypialni – Nie  zamknęłam tarasu, ale Maria miała to zrobić jak tylko skończy pracę.
- Sprawdzę to. Lepiej, abyś została w sypialni, gdyby coś miało się wydarzyć – odsunął się, ale złożył na ustach Sakury krótki pocałunek. Zdziwiła się reakcją, ponieważ zazwyczaj nie obdarowywał czułościami bez powodu. – Zaraz wrócę.
Odsunął się, ale uchwyciła Sasuke za rękę.
- Uważaj na siebie.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Co ze mnie za facet jeśli nie ochronię narzeczonej?
Nie ważne czy ochronisz. Obyś nie został ranny, to najważniejsze – westchnęła. Zniknął za drzwiami balkonowymi. Spojrzała za siebie na ogród. Przymknęła oczy. Pragnęła spokoju, ale został naruszony przez własną głupotę. Gdyby nie spotkała Itachiego w szpitalu do niczego by nie doszło.  Mogli wieść spokojne życie we dwójkę. Nikt nie przeszkodziłby na drodze do lepszego związku, lecz… pomiędzy nimi stanął on. Jeden z niechcianych szkodników. Osoba trzecia, jaka zawadza w zawarciu kochającej rodziny. Oczywiście, to wina Sakury. Mogła posłuchać Sasuke i siedzieć na dupie w samochodzie, ale… gdyby nie poszła ukochany zostałby uduszony przez własnego brata!
Pierwszym celem stało się wyeliminowanie problemu przez policjantów. Sama nie miała tyle siły przeciwko mężczyźnie, jaki ma za sobą brutalne morderstwa.  Z pobratańców nikt nie ośmieli się sprzeciwić, pójdą w ogień za swoim szefem. Nie ważne jak niebezpieczna będzie misja, staną do walki, aby godnie zostać zauważonym. Także za cenę życia.
Istnienie jest ważne. Najważniejsze. Sakura nie miała samobójczych myśli, ani nie narażała się bez powodu na śmierć. Stawała do walki z każdą przeszkodą, jaką mogła pokonać, lecz teraz wolała się wycofać. Przy Itachim nie funkcjonowała normalnie od czasu pocałunku. Sama myśl sprawiała dreszcze. Dlatego zostawiła wszystko Sasuke i pozostałym policjantą. Dla funkcjonariuszy bezpieczeństwo obywateli jest na pierwszym miejscu. Chociaż błagała Boga, aby niewinni ludzie nie ucierpieli.
Uchwyciła kaskadę włosów. Zerknęła przez ramię na wyjście z sypialni. Marzyła o spokojnej nocy, chociaż od paru dni nie może spać. Koszmary nawiedzają co nocy, przez co nie może zmrużyć oczu.
Odeszła w stronę korytarza. Zastygła w bezruchu. Usłyszała strzały dobiegające z dołu. Znowu. Nie potrafiła się ruszyć, choć wiedziała, że Sasuke może mieć problemy. Pojawi się w niewłaściwym momencie i zostanie postrzelony w trakcie ratowania. Znała narzeczonego z dobroci, chęci pomocy innym, ale często ryzykował własnym życiem dla dobra obcych ludzi. Teraz robił to samo.
Oprzytomniała po kolejnym strzale.
Pobiegła w stronę odgłosów pistoletów.
Sasuke – myślała. Nie mogła stracić nikogo więcej. Nie teraz. Dopiero teraz wyszła z kłopotów z własnym zdrowiem, rodzice zaczęli reagować na towarzystwo, przestali wypominać wypadek sprzed trzech miesięcy. Stracenie młodego Uchiha sprawiło koniec dobrych relacji.
Musiała się pojawić, aby sprawca się zdezorientował. Chociaż na ułamek sekundy. Tego potrzebował, aby dopaść sprawcę włamania.
Przystanęła na schodach. Nie oderwała spojrzenia od zamaskowanego mężczyzny, jaki chował się za pobliską komodą. Zmienił magazynek. Odszukała Sasuke, jaki trzymał się za ramię. Z rany spływała duża ilość krwi. Opadała na marmurową posadzkę.
- I co, Uchiha? Jesteś zdolny do dalszej wali? – usłyszała zniekształcony głos nieznajomego – Wiesz, nie spodziewałem się nikogo, oprócz młodej w domu, ale chociaż mam rozrywkę. Może dostanę nagrodę, jeśli zdechniesz.
- Przysłał cię mój brat? – Sasuke zmienił magazynek.
- Ta szuja mnie nie interesuje – westchnął, po czym poprawił kosmyk brązowych włosów wystający znad kominiarki – Chodzi tylko o Sakure. Polityka to zacięta walka, a wielkie rodziny nie dopuszczą do waszego małżeństwa.
- O to chodzi – Sasuke zawiązał nad raną kawałek koszulki – Zamierzałeś w odpowiednim momencie załatwić Sakure. Tylko twoje plany szlag trafił. Nie spodziewałeś się policji.
- Czekałem na ten moment od dłuższego czasu. Ile się natrudziłem, aby została sama w domu, a przyszedł wierny piesek. Cholernie mnie wkurzasz. Wtrącasz się gdzie nie powinieneś – oderwał się nieznajomy. – Dlatego dzisiejszej nocy zginiesz.
- Jeszcze nie zamierzam umierać – zaśmiał się, kiedy zwrócił uwagę na Sakure, jaka stała na schodach. Patrzała uważnie na dwóch mężczyzn. Strach jaki zauważył w oczach nie dało się powstrzymać. Machanie rękami, aby uciekała na nic nie pomogło. – Ty to co innego.
- Hm… - nieznajomy zerknął na schody – Jesteś jak brat. Bezlitosny i bezwzględny. Czy czasami policja nie powinni doprowadzić przestępców pod ławę oskarżonych? A może uwielbiasz załatwiać sprawy własnymi rękami?
- Stul pysk!
- Już wiem! – zaśmiał się mężczyzna – Jesteś wkurzony, bo odsunęli cię od sprawy Itachiego. Uciekł, a teraz nic nie możesz zrobić, gdy twoja narzeczona jest w niebezpieczeństwie. – Uklęknął. Spojrzał za szafy, gdy Sasuke chował się za drzwiami od schowka. – Coś ci wyjaśnię…
- Nie potrzebuję…
- Widzisz tylko swojego braciszka, jako swój ideał. – przerwał wypowiedź Sasuke - Z tego co wywnioskowałem uwielbiałeś go. Kochałeś. Teraz, kiedy stał się mordercą obsesyjnie próbujesz go złapać. Właśnie z miłości do Itachiego nie możesz odpuścić, ale on się nie zmieni. Zostanie do końca taką samą gnidą – uniósł się, po czym zaczął strzelać, podchodząc bliżej drzwi schowka.
Zniknął za drzwiami salonu.  
- Przyszedłeś tutaj majaczyć o moich uczuciach do brata? Jak chcesz to może pójdziemy na kawę? Wtedy wszystko mi poopowiadasz.
Zaśmiał się w salonie.
Haruno nie potrafiła ruszyć się z miejsca, gdy widziała, próbujących zabić się dwóch mężczyzn. Przykucnęła. Zasłoniła uszy rękoma i zamknęła oczy. Modliła się w duchy. Chciała być w innym miejscu, czasie. Albo lepiej żeby nic się nie wydarzyło.
- Masz rację… Pora zrobić to, po co się przyszło. Wtedy przejrzysz na oczy, że nie jesteście ze sobą blisko – stanął w drzwiach salonu, gdy Sakura spojrzała na zamaskowanego mężczyznę załzawionymi oczami. Sasuke w żaden sposób nie mógł strzelić do napastnika. Drzwi do salonu przeszkadzały do perfekcyjnego strzału. Naprzeciwko salonu, w połowie schodów kucała bezsilna Haruno. Jedynie co zostało to osłonić własnym ciałem. – Ostatnie życzenie?
Sasuke bez wahania zerwał się z miejsca w stronę salonu. Liczył na łut szczęścia. Słyszał jak odbezpiecza magazynek. Włamywacz zaczął nasikać spust, patrząc na zapłakaną twarz ofiary.
- To koniec, księżniczko.
Niemożliwe – pomyślał Sasuke.
Chwila stawała się dla Uchiha wiecznością. Wiedział, że nie da rady dobiec do sprawcy. Ostatnie chwile jakie spędził z Haruno stały się nieznośne, ale jednak zrobiłby wszystko, aby odwrócić czas. Zmienić relacje. Próbował!
Padł strzał...
Sasuke zatrzymał się w bezruchu w połowie drogi. Nie mógł spojrzeć na ciało ukochanej, która wydała ostatnie tchnienie. Szykowali ślub, aby spędzić razem wspólnie życie. Teraz pozostanie sam, ponieważ przez własny egoizm i zachciewajki stracił jedyną osobę, na jakiej mu zależało. Oprócz rodziców. Nikt nie akceptował młodego Uchiha takim jakim się stał do czasu, aż zjawiła się Sakura. Teraz pozostało mu żyć w samotności. Tak jak dawniej. Bez miłości… Choć sam się zastanawiał czy uczucia wypełniły serce? Bo nigdy nie powiedział narzeczonej dwóch znaczących słów.
Nigdy!
Teraz obudził się za późno. Stracił wszystko. Praca stała się ważniejsza niż relacje z drugim człowiekiem. Musiał dać sobie radę. Otrząsnąć się z szoku. Później przyjdzie czas na żałobę.
Pora spojrzeć prawdzie w oczy – westchnął. Zakrył dłonią oczy, aby nie pokazać emocji towarzyszące śmierci przyjaciółki i partnerki. Długo nie mógł się załamywać, gdyż wielokrotnie widział martwe ciała, lecz teraz musiał przed oczami zobaczyć zwłoki znajomej osoby. Stało się to dla Sasuke niepojęte, że kolejny raz zostanie z własnym odizolowaniem.
Najpierw brat, teraz Sakura. Chciał pozbyć się smutku po bracie, a wróci z podwójną siłą, po utracie drugiej najważniejszej osoby w życiu. Da radę! Musiał pokazać światu, że nie jest miękkim gnojkiem, tylko silnym mężczyzną walczący o własny los.  





3 komentarze:

  1. Jest dobrze kuzynka! Pisz dalej XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się koncepcja, którą przyjęłaś ale nie ogarniam tej nocnej wizyty Deidary i reszty. Po co oni tyle gadają o tym, że Sakura jest ofiarą i nic z tym nie robią. Liczę na to, że rozwiniesz ten wątek. I znalazłam mega niezrozumiały fragment" - Tak. Mówiłam, że zamykałam drzwi. – przybliżył się do Sasuke. Objęła wokół tali, zwracając uwagę na wnętrze do sypialni" musisz dokonać korekty bo czasem takie kwiatki się tworzą :D buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Shayen