header_itachi_sakura_deidara

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Rozdział czwarty


Służba stała w salonie, czekając na rozkazy pracodawcy. Nie zamierzali sprzeciwić się woli pana, ale też nie akceptowali przetrzymywania mordercy w domu. Itachi znalazł się u Deidary, ponieważ został nakryty przez właściciela mieszkania. Oczywiście, gdy czterdziestolatek zobaczył poszukiwanego, nie obeszło się bez wezwania policji na miejsce. Dlatego teraz nie mogli ryzykować ujawnienia się bruneta w publicznych miejscach.
Itachi stał oparty o drzwi salonu z papierosem po między wargami, bawiąc się srebrną zapalniczką.
- Widzę, że większość z was nie jest zadowolona z warunków, ale będziecie musieli się przyzwyczaić.  – Służba obserwowała Dohito z uwagą, ale żadne nie odezwało się napomykając o niebezpiecznej sytuacji. Zdawali sobie sprawę, że Deidara jest gotowy bronić Itachiego, ponieważ przyjaźnią się od najmłodszych lat. Służba pracowała, ponieważ mają do oddania dług wobec rodziców blondyna. Tylko to trzyma wszystkich przy paniczu domu, aby odwdzięczyć się rodzicom za dobre serce. – Panicz Uchiha przez krótki czas zamieszka z nami. Proszę, abyście traktowali go z szacunkiem.
- Tak. – Odpowiedzieli chórem.
- Możecie wracać do swoich obowiązków. – Skłonili się, po czym odeszli do wyznaczonych zajęć.
- Jesteś wspaniałomyślny. – Śmiech Itachiego było można usłyszeć w holu. Nie przejmował się, że został przyłapany przez starego mężczyznę, jaki powinien milczeć. Teraz zacznie mieszkać z „bratem”, który woli unikać kłopotów z policją.
 Itachi wyszedł na taras i podpalił papierosa, po czym schował zapalniczkę do kieszeni spodni.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa. – Zerknął przez ramię na Deidare, który również zapalił papierosa.
- Bracia powinni sobie pomagać. Od dzieciństwa traktuję cię jak członka rodziny. Nie tylko ja. W gruncie rzeczy nawet Sasuke cię lubi na swój sposób, choć to on cię wsadził do paki na pięć lat. – Kontynuował Itachi rozmowę.
- Nie będę się mścił, bo wsadził mnie za przestępstwa, jakich dokonałem. – Blondyn westchnął, kiedy pomyślał o pięciu latach, które zostały zmarnowane przez własną głupotę. – Co było na płycie, jaką przekazałem Sakurze?
- Morderstwo. – Deidara wstrzymał oddech. Interesował się sprawami przyjaciela tylko wtedy, kiedy wyniknęła potrzeba ingierencji w sytuację, ale nie spodziewał się, że narzeczona Sasuke zostanie kluczem w zabawie. – Popełnione z okrucieństwem. Ciekawe, jaką zrobi minę, gdy zobaczy ciało. Chociaż pewnie nie obejrzy zważywszy, że to ode mnie.
- Planujesz jakąś grubszą akcję?
Itachi przechylił głowę w bok. Nie czuł szczególnego parcia na zabawę z małolatą, ale mógł dzięki temu przywrócić dawne wspomnienia i dać Sasuke do zrozumienia, jak słabym stał się mężczyzną, że nawet nie uratuje narzeczonej.
- Nie. Nie widzę potrzeby interesować władze o moim pobycie w mieście. Na ten moment niech myślą, że po nakryciu w mieszkaniu uciekłem. To da nam przewagę. – Zgasił niedopałek, po czym odszedł do salonu, gdy służba postawiła dwie gorące parzone kawy.
Odszedł do przeszklonej gabloty, gdzie stały zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi z czasów liceum. Zainteresował się osobami na zdjęciach. Życie nastolatka miał beztroskie i nie musiał martwić się policją czy innymi wydziałami śledczymi. Obrał drogę przestępcy, więc musi brać za to odpowiedzialność.  
Pochwycił ramkę ze zdjęciem. Obrócił się do kompana, wskazując na osobę na zdjęciu; małą dziewczynkę z blond włosami.
- Kim jest ta mała dziewczynka?
- Moja siostra. – Itachi przyglądał się Deidarze, aby wyjaśnił, jak to się stało, że nie usłyszał nigdy o młodszej Dohito. Nie opowiadał dużo o rodzinie, ale ominął fakt, że ma rodzeństwo. O wiele młodsze. – Opowiadałem ci, że moja matka się z kimś spotyka. Parę lat temu wyszła za mąż i urodziła dziecko. Zostałem bratem.
- Mam gratulować? – Zaśmiał się, odkładając ramkę na miejsce. - Widzę, że jesteś zadowolony z posiadania siostrzyczki. – Itachi usiadł na kanapie naprzeciw Deidary. Zamierzał wysłuchać brata co ma do powiedzenia na temat nowej rodzinki.
- Pół na pół. Bo to nie koniec „pięknej” historyjki. – Deidara wziął filiżankę z ciepłym napojem. Popił kawy, obserwując Itachiego, który milczał, aby wysłuchać do końca przyjaciela. – W pakiecie jest przyrodnia siostra. Na szczęście jestem od niej straszy.
- Uznałeś ją?
- Nie. Jak mam uznać kogoś z kim nie mam nic wspólnego? – Blondyn zerknął na zegarek. Dochodziła druga w nocy. Służba zbierała się do domu. – Nie mam nic przeciwko małżeństwu. Mój ojciec katował matkę, więc powinna sobie ułożyć życie z kim chce. Traktował ją jak nabytą rzecz. Dlatego skończył jak śmieć. – Popatrzył na bruneta, który uśmiechnął się słysząc jak dobrym synkiem okazuje się Deidara. Widział w matce wzór do naśladowania, a ojciec okazał się draniem bez serca. - Co do ciebie, nie sprawiaj problemów domownikom i osobą pracującym.
- Tak. Niech będzie. Będę cicho jak myszka, na razie.
- Ty i twoje nowe pomysły. – Itachi popił kawy, gdy zerknął znad głowy Deidary na przybysza ubranego w czarny, skórzany kombinezon. – Geniusze muszą mieć przywileje. Nie wiem, jak to robisz, ale zawsze omijają cię najgorsze kary.  
- Najwyraźniej mam dobre podejście do podwładnych. Trzeba wykorzystać okazje, jeśli taka się nadarzy. – Podwładny Deidary przystanął blisko stołu, gdy skłonił się posłusznie do dwójki przyjaciół. – Wysłałeś gdzieś swojego człowieka?
- Tak. – Deidara zauważył po bladej minie Kauru, że nie poszło tak gładko jak chciał. – Co poszło nie tak?  Ustawiłeś kamery, jak prosiłem?
- Z kamerami w porządku.
- To w czym problem? – Kauru zerknął na Itachiego, jaki przysłuchiwał się rozmowie. Brunet zauważył, że nie darzył zaufaniem Uchiha, gdyż nie znali się na tyle dobrze, aby mógł powiedzieć tajne rzeczy z akcji. Lojalność do Deidary była niezastąpiona. – Mów. Itachiego traktuje jak brata. Nie musisz się obawiać zdrady.
- Panie Dohito. – Klęknął na kolana, po czym ukłonił się przepraszająco, dotykając czołem ziemi. – Przepraszam. Zrobiłem coś czego nie powinienem. – Zacisnął dłonie na futrzanym dywanie. Itachi wyciągnął paczkę papierosów, kiedy blondyn wskazał na taras, aby wyszedł. Nie tolerował palenia w domu. Nie lubił unoszenia się dymu w pomieszczeniach, ponieważ miał nadzieję, że kiedyś wpadnie do niego młodsza siostra.
- Mów.
- W tamtym domu włamał się ktoś jeszcze. Polityka jest w to wmieszana. Chcieli unicestwić dziewczynę. – Itachi zerknął przez ramię na rozmówców. Słuchał wszystkiego, choć większość słów nie docierała, ale domyślał się co Deidara robił nocami. – Nie mogłem pozwolić, aby ktoś zabił na zlecenie. Miałem wyrzuty sumienia, kiedy mierzył do bezbronnej osoby i unicestwiłem napastnika.
- Rozumiem. Będzie problem, kiedy większe firmy wmieszają się w nasze sprawy. Co o tym myślisz, Itachi? – Deidara pochwycił z stołu tablet, jaki wcześniej zostawił i zerknął na zbliżającego się bruneta.
- Przypuszczam, że tak łatwo nie ulegną, póki twój człowiek rozwalił plany. Jak na razie wszystko idzie po mojej myśli. Nie mam zastrzeżeń.
Deidara kiwnął potwierdzająco głową. Znad tableta obserwował brązowowłosego, jaki nie podnosił głowy.
- Kaoru, możesz iść. Odpocznij. – Zerknął na swojego przełożonego - Nie jestem zły. Zrobiłeś to co podpowiadało sumienie.
Dohito spojrzał na kamery zamontowane w domu ofiary napadu. Musiał mieć widok na dom, jaki odwiedził parę godzin temu. Sam się nie chciał przyznać, ale potrzebował obserwacji, ponieważ mógł dzięki temu wkroczyć, gdy zrobi się niebezpiecznie względem młodszej siostry. Gdyby Itachi dowiedział się o kamerach w domu Haruno od razu wdrożył własny plan w życie. Wolał przeczekać chociaż miesiąc, dopóki dowie się o obserwacji.
Wyłączył kamery, gdy Itachi przystanął obok kanapy.
- Załatw mi chirurga. – Brunet odszedł do kanapy naprzeciwko, chowając paczkę papierosów do kieszeni.
- Zamierzasz zmienić swój wizerunek? 
- Nie bądź śmieszny. Muszę zdjąć szwy. Nikt z was się na tym nie zna, a sam tego nie zrobię. – Zerknął w stronę okna, gdzie deszcz dudnił w szybę. Niebo przeszyła błyskawica.  – Jeśli kogoś znasz to zgarnij.
- Zabijesz kogokolwiek, jeśli cię zobaczy.
- Nie inaczej.
Deidara patrzył uważnie na bruneta. Znał przyjaciela od lat. Nie mógł pozwolić, aby wydało się, gdzie tymczasem mieszka. Nikt nie zamierzał wracać do więzienia. Stracili lata na uwięzi i postanowili przestać pokazywać policji kto dopuścił się przestępstwa.
Odszedł do pokoju, pozostawiając Itachiego samego.




Drobna osoba siedziała w salonie, oświetlonym płomieniami z kominka. Chwile temu żegnała się z życiem, ale nieznajomy snajper postanowił uratować los niewinnej dziewczyny, kiedy zaczęła widzieć swój koniec. Nie potrafiła się bronić. W przeszłości mogła uczestniczyć w bójkach, ale teraz miała ważniejsze piorytety.
- Sakura. Jak się czujesz? – Popatrzyła na ukochanego, jaki ukucnął naprzeciw. Ścisnął dłonie Sakury, po czym ujął oby dwie i pocałował w zewnętrzną część, gdy zerknął na narzeczoną, której oczy się zaszkliły.  – Nie płacz. Wszystko się ułoży. Obiecuję.
- Nie czuję się dobrze. Kim był ten mężczyzna? Wyglądało, jakbyście się znali.
- Tak. – Przyznał słuszność Sasuke. – Znam go przez brata. Kiedyś trzymali się razem, ale wykorzystał jego eks narzeczoną do własnych celów i dzięki temu Itachi został zdradzony podwójnie. Nie będę rozmawiał na temat przeszłości. – Pogładził po policzku Sakure. - Nie musisz się martwić. Policja obejmie cię przez jakiś czas ochroną. Jeśli takie akcje będą miały miejsce wtedy złapiemy zleceniodawców.
- To się nie skończy. – Westchnęła Sakura. – Będą chcieli mnie zabić. W końcu nikt nie jest za naszym ślubem. Na dodatek dodać do wszystkiego twojego brata. Nie mam lekko. On też chce mnie zabić w najbliższym czasie.
- Nie pozwolę na to. – Zrównali ze sobą spojrzenia – Itachi nic nie zrobi. Nie mam wpływu na wszystko, ale to mój brat. Nie odbierze mi żony. Wiele mówi, ale mało robi.
- Kapitanie. – Zerknął na niżej stopnia policjanta – Skończyliśmy. Dwóch będzie pod domem pilnowało panienki.
- Dobrze. – Pocałował usta Sakury – Muszę jechać do szpitala. Wolę, aby zakażenie się nie rozwinęło, inaczej może być ciężko. – Odszedł do wyjścia i przystanął przy drzwiach od salonu. - Nie wiem, ile to zajmie, ale do tego czasu zadbają o ciebie funkcjonariusze. Nie powinnaś się niczym martwić. Chociaż, znając twój charakter zarwiesz nockę.
- Przepraszam. – Kiwnął głową na znak, że przyjmuje przeprosiny.  Sasuke nie czuł szczególnej więzi z Sakurą. Między nimi nie zaiskrzyło szczególne uczucie, ale musiał wyjść za bogatą panienkę, aby nie ośmieszyć nazwiska Uchiha. Nie stoczy się na dno, tak jak zrobił to Itachi.
- Nie przejmuj się, we dwoje damy radę.
Zniknął za drzwiami salonu.
Po raz kolejny uniknęła śmierci. Dziękowała Bogu za danie następnej szansy, ale bała się, że następne spotkanie z przestępcą może spowodować koniec życia. Pragnęła podziękować nieznajomemu, ale nie spotkają się w najbliższej przyszłości, a na dodatek nie powinna angażować się w sprawy policji. Już raz poszła do szpitala na spotkanie z Itachim i pożałowała decyzji.
Została sama w czterech ścianach. Wolała spędzać czas z Sasuke, ale musiał znaleźć się w szpitalu przez rany od napastnika. Kule drasnęły, ale musiał mieć zszyte, aby nie pozostała blizna.
Policjanci zostali na zewnątrz, obserwując dom.
Odeszła do sypialni, choć miała wrażenie, że nadal ktoś czai się w domu i wystarczy chwila nieuwagi, aby zginęła.  Sasuke opuszczał Sakure w najgorszych momentach, ale zdawała sobie sprawę, jak praca jest dla niego ważna. Żył dzięki niej na wysokich obrotach, nawet jeśli ryzykował własnym życiem.
Opadła na krzesło przed biurkiem w sypialni. Wzięła do ręki płytkę od Itachiego, jaki zamierzał wedrzeć się do życia jak koszmar. Wiedziała, że nie powinna włączyć komputera, aby zobaczyć co psychopata zamierzał przedstawić na filmie. Jeśli obejrzy zawartość może spodziewać się najgorszych scen, a także bezsennej nocy.
Wsunęła płytkę, gdy poczekała chwilę, aż pojawił się folder z zawartością.
Film… Muszę przygotować się na najgorsze. – Najechała kursorem na trójkąt z pleyerem, po czym kliknęła dwa razy.
Przyciągnęła do siebie nogi i zacisnęła dłonie, patrząc na otwierające się okno. W kadrze zobaczyła młodą kobietę z nałożonym workiem na głowie, siedzącą na krześle z przywiązanymi rękami. Miejsce, gdzie się znajdowała było puste, żadnej żywej duszy. Kroki roznosiły się echem, kiedy brunet płynnym ruchem zdjął worek.
- Itachi, co się dzieje? – Kobieta z długimi blond włosami, przyglądała się brunetowi, jakiego doskonale znała.
- Potrzebuję twojej pomocy. – Dotknął policzka, po czym zjechał opuszkami palców na dekolt. Blondynka nie wyglądała na zadowoloną z miejsca, w jakim się znajdowała. – Muszę udowodnić smarkuli co się dzieje z nieposłusznymi dzieciakami. Nadajesz się do tego doskonale.
- Nic nie zrobiłam! – Itachi odszedł do stołu, gdzie rozwinął skórzane płótno z ostrymi narzędziami.
- Faktycznie, siedziałaś bezczynnie na dupie, gdy siedziałem w pudle.  Chociaż… - Zwrócił uwagę na blondynkę. – Twoje zeznanie na policji było błędem. Pogrążyłaś mnie, ale nie spodziewałaś się ucieczki, prawda?   Powinienem wiedzieć, że żadna z kochanek nie potrafi trzymać języka za zębami.
- Nie poszłam na policje!
- Wiem z dobrego źródła, że zeznałaś przeciwko mnie.  – Złapał nóż, jaki błysnął w świetle lampy. – Niestety muszę cię ukarać za nieposłuszeństwo. Obiecywałaś lojalność, a stałaś się zdradliwą dziwką. – Obrócił po między palcami sztylet, na jaki zwróciła uwagę kobieta. – Bez obawy. Nie jesteś jedyną, która przyczyniła się do zdrady. Dołączą do ciebie pozostałe snobki. Strach ma wielkie oczy, lecz teraz poczujesz co to znaczy ból.  
Podszedł, po czym nachylił się nad blondynką, gdy wbił czubek noża w ramię. Krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Sakura zakryła uszy rękami, aby nie słuchać tortur nad niewinną kobietą. Przyglądała się, jak obraca rękojeść sztyletu, a dziewczyna wije się, próbując uciec mordercy. Wbił głębiej i prostym ruchem zrobił wzdłuż ręki głęboką ranę, z której sączyła się krew.
Sakura zakryła dłońmi twarz, aby nie patrzeć, ale przez palce zerkała co robi z kochanką.
- Prosiłam o zasraną lojalność, a wy odeszłyście choć wszystko miałyście dane pod nos!
- Przestań, błagam.  Popełniłam błąd to się więcej nie powtórzy.
- Masz rację, bo drugiego razu nie będzie.
Stanął za kobietą, gdy dotknął ostrzem szyi.
- Ostatnie życzenie?
- Błagam…
Zacisnął dłoń na rękojeści, gdy wbił się na dwa centymetry w skórę. Zrobił płynnym ruchem pozioma linię, z jakiej sączyła się krew. Wsiąkała w ubrania. Skapywała na ziemie, pozostawiając kałużę krwi.
Itachi odsunął głowę blondynki za włosy, gdy rana się rozchyliła, przez co Sakura przytrzymała się ust, aby nie zwrócić poprzedniego posiłku. Postanowiła obejrzeć do końca, ale nie wiedziała czy dłużej wytrzyma.     
Kochanki Itachiego będą odczuwały ból po zdradzie, gdy wyszedł z więzienia i pragnie zgładzić każdą z osobna. Sypiały z mordercą i nie czuły strachu przed konsekwencjami z znajomości. Było pewne, że kiedyś nadejdzie moment w jakim nie wytrzymają obecności Uchiha. Pękły, gdy poszedł odsiadywać przestępstwa.
- Najwyraźniej wyszedłem z wprawy. – Obrócił się w stronę kamery, gdy rzucił sztylet do reszty ostrych narzędzi. – Moja droga, nie martw się, o ciebie zadbam w szczególny sposób. Nie zamierzam od razu cię zabijać, bo muszę się z tobą choć trochę pobawić. Zapamiętaj, już niedługo będziemy razem.
Obraz zniknął, lecz zapamiętała sylwetkę bruneta ubrudzonego krwią ofiary. Normalni ludzie nie zapominają widoku juchy, ludzkich organów. To zapada głęboko pamięć i słaby człowiek może nie wytrzymać psychicznie obrazów z morderstwa.
Nie zamierzała wspominać o płytce Sasuke, ponieważ zdawała sobie sprawę, że pociągnął by sprawę dalej, a sama zostałaby uznana za najgorszą, gdyż przetrzymuje dowody zbrodni. Wolała nie angażować w sprawę Itachiego pozostałych członków rodziny, a na pewno już nie narzeczonego.
Wyjęła CD i schowała do pudełka. Nie wiedziała co ma z tym zrobić. Jeśli ktoś podczas przeszukiwania pokoju znajdzie i obejrzy będzie w nieciekawej sytuacji. Wrzuciła do szafki z książkami i położyła na płytkę papiery z uniwersytetu medycznego. To co zobaczyła nigdy nie było, a także nikt się nie dowie o spotkaniu Itachiego dzisiejszego popołudnia. Nawet najbliższe osoby, którym ufa bezgranicznie. Jeśli następny raz spotka się z dziedzicem Uchiha nie pozwoli sobie na dyskryminacje.





Deidara siedział przed komputerem i przeglądał chirurgów przechodzących na zwolnienie, lub emeryturę w Szpitalu Świętego Antoniego. Większość lekarzy nie jest zdolna do pracy lub są za starzy, więc nie mogli wykonać zawodu. Znudzony trafił na dokumenty młodej osoby, jaka mogłaby zrobić małą przysługę Itachiemu. Nie mógł uwierzyć, że w młodym wieku została okrzyknięta geniuszem ze swojej dziedziny. Pomogła wielu ludziom, ale zrezygnowała z niewiadomej przyczyny.
Jestem ciekawy czemu postanowiła zrezygnować. – Spojrzał na dane, jakimi dysponował szpital, a także ilością dyplomów jakie otrzymała za swoje zasługi na uniwersytecie i praktykach.
Sięgnął po jabłko w koszyku, na stoliku. Postanowił, że ściągnie lekarza dla bezpieczeństwa Itachiego, bo dzięki specjaliście nie wda się zakażenie.
Do gabinetu wszedł Hidan z niepodpalonym papierosem, gdy poszukiwał zapalniczki po kieszeniach spodni.
- Co ode mnie chciałeś? – Deidara podsunął zapalniczkę po blacie stołu. Podpalił i usiadł naprzeciwko przyjaciela. Nie napomykał, że woli, aby nie palił w pomieszczeniach, bo gabinet został miejscem spotkań palaczy.
- Pojedziemy jutro z samego rana po chirurga dla Itachiego. Musi mieć zdjęte szwy, aby nie wdało się zakażenie lub co gorsza nie wrosły się w skórę.
- Nie ma sprawy.  Szkoda, że zginie przedwcześnie. – Zaśmiał się srebrnowłosy.
-  Wątpię, aby po zdjęciu szwów została zamordowana.  – Obrócił laptopa do Hidana. Zakrztusił się dymem, gdy zobaczył osobę na zdjęciu. – W planach ma zniszczenie życia Haruno, więc dopiero jak będzie na skraju wytrzymałości wykona ostatni ruch.
- Akceptujesz decyzje Itachiego?
- Tak. – Odpowiedział Deidara. Nie zamierzał ingierować w zabawę przyjaciela, bo nie chce aby na światło dzienne wyszły powiązania rodzinne.
- To twoja siostra. – Hidan próbował przekonać Deidare do zmiany decyzji, ale nie mógł znaleźć argumentu do uwolnienia Sakury z łap przestępców. – Nawet jeśli przyrodnia, to jest w twojej rodzinie. Opiekuje się Yuuki.
- Widać, jak się opiekowała. Skończyła w szpitalu z ślepotą. – Zerknął na Hidana, który wypuścił dym z ust. – Ani słowa Itachiemu o Sakurze. Inaczej spojrzy na to z innej perspektywy, a tego nie chcę. Musi ponieść karę za nieodpowiedzialność.
- Skąd wiesz czy to na pewno wina Haruno?- Kontynuował Hidan. - Może wszystko wyglądało inaczej jak zostało ci przedstawione?
- Moi ludzie się wszystkiego dowiedzieli. Tyle wystarczy, aby nie pałać do Sakury sympatią. Nie zadawaj zbędnych pytań. Po prostu ściągniemy gówniarę i niech Itachi zrobi co zechce. Marzę, aby cierpiała za krzywdę jaką wyrządziła siostrze. Musi wziąć za to odpowiedzialność.
- Pomogę ci, choć moim zdaniem popełnisz wielki błąd. Możesz tego żałować – Srebrnowłosy podniósł się z krzesła, po czym chwycił klamkę od drzwi. Wolał nie dyskutować na temat Sakury. – O której mam się wstawić?
- Szósta.
- Dobra.
Hidan zamknął za sobą drzwi.
Deidara musiał przemyśleć sprawę związaną z Haruno. Zamierzał patrzeć na cierpienie córki Michaela, nawet jeśli będzie musiał wziąć w przyszłości za to odpowiedzialność. Dohito i Itachi postanowili zniszczyć dziewczynie życie, aby prosiła o śmierć. Sakura mogła nie wytrzymać psychicznie postanowień Uchiha, jeśli zabierze się poważnie do tortur.
- Wracasz do domu? – Hidan zwrócił uwagę na Itachiego, który stał na schodach, bawiąc się scyzorykiem. – Czy znowu wybierasz się poderwać laski?
- Ani jedno, ani drugie. Wracam do domu. Mam dzisiaj ważniejsze rzeczy do roboty. – Westchnął, kiedy przyjaciel wypuścił głośno powietrze ze zdziwienia. - Nie jestem tobą. Zabawisz się i kończysz jak ci się znudzą. Oby twoja kolejna zabawka tak szybko nie pożegnała się z życiem.  – Zacisnął dłonie, gdy widział złośliwy uśmiech Itachiego.
- Jesteś dzisiaj drażliwy niż zwykle.  – Popatrzeli na siebie.
- Jesteście dla mnie zagadką. Ty i Deidara. Robicie głupie rzeczy dla własnego egoizmu. Jeśli czegoś chcecie, musicie to dostać. – Odszedł, nie wyjaśniając o co chodziło, ale Hidan miał dosyć postępowania przyjaciół tylko dlatego, że jeden pała nienawiścią, a drugi zamierza się zabawić uczuciami innych ludzi.  



Grafika stworzona przez mnie :)



1 komentarz:

  1. Kiedy narzekasz przyjaciółce, że jedna z twoich ulubionych blogerek z tamtych lat już nie pisze, wchodzisz na jeden z blogów, a tam nowe posty 😂😂

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Shayen