-
Jak nie chcesz, to się nie zmuszaj. Nie czujesz się najlepiej. Sam pojadę. – Ciemne
oczy zwróciły się na narzeczoną, która stała przy wyjściu, gdy zawiązywał
krawat. – To tylko oficjalne spotkanie. Szybko się skończy.
-
Pojadę. W końcu obiecałam.
Krótko ścięty brunet
uchwycił kluczyki od leksusa. Dźwięk metalu pobudził Sakure z letargu.
Spojrzała na narzeczonego, po czym odeszła do samochodu, jakim mieli udać się
na coroczne przyjęcie charetatywne organizowane przez burmistrza. Wolała nie przebywać wśród stróży prawa z
prywatnych powodów.
Raz wpadła w tarapaty,
a kolejnych nie chce przeżywać. Parę lat temu mogła stracić wszystko. Rodzinę,
przyjaciół, a także zaufanie najbliższych osób. Targnęła się na własne życie,
bo zapragnęła ratować narzeczonego, przez co ucierpiał najmłodszy członek
rodziny Haruno.
Teraz, kiedy zdała
sobie sprawę z własnej sytuacji starała
się nie robić problemów rodzinie. Najprzynajmniej nie specjalnie. Od tamtego
czasu starała się zachowywać pozory dobrej panny, jaka ma przejąć spadek. Dlatego
rodzina zamierzała połączyć dwie potężne firmy. Sama zgodziła się na układ
współmałżeństwa. Sasuke nie widział
problemu. Znali się od lat. Postanowili być ze sobą i założyć wspólnie rodzinę.
Nie czuła odrazy czy niechęci. Dokonała rozsądnego wyboru. Za czasów szkoły
kochała młodego Uchiha, więc miała nadzieję, że ponownie poczuje namiętne
uczucie do przyszłego męża.
Odjechali spod domu.
Sakura zerknęła na skupionego Sasuke. Ścisnął kierownice. Napiął mięśnie rąk.
Haruno doskonale wiedziałam, że dręczyły go myśli.
Zawsze chcesz robić
wszystko sam. – Odwróciła spojrzenie w stronę tłumu ludzi
W kieszeni komisarza
zaczął wibrować telefon.
-
Jaki problem? – Zatrzymał się na światłach.
– Będę tam za pięć minut. – Spojrzał znacząco na Haruno – Musimy
podjechać do szpitala. Mam pewną sprawę do załatwienia.
-
Dobrze. Nie zbawi nas pół godziny.
Sakura nie czuła się
najlepiej ze względu na swoją sytuację. Narzeczeństwo bez miłości nie jest dobrym
rozwiązaniem. Z biegiem czasu będą dla siebie obojętni, traktowali jak
powietrze. Niewidoczne dla drugiej osoby. Rozmowy bez ładu i składu. Tylko
kłótnie, jakie zaczną ranić jedno i drugie.
Kiedyś – patrząc na
pryzmat wieku, minionych lat - ucieszyłaby się jak głupia, ale teraz posiadała
wątpliwości. Uczucia do Sasuke zniknęły z biegiem czasu. W szkoły kochała syna Mikoto do szaleństwa, ale
parokrotnie odrzucił zaloty, więc postanowiła zrezygnować. Aktualnie są razem z
powodu spraw biznesowych, ale wewnętrznie czuła, że szczęścia nie zazna w
związku. Powinna się sprzeciwić. Chociaż powiedzieć własne zdanie, lecz strach
zawładnął ciałem przed konsekwencjami.
Próbowała się zakochać
za czasów liceum. Jeśli nawet spotykała się z mężczyznami po krótkiej
znajomości kończyło się zerwaniem. Widzieli w Sakurze posag, który mogli dostać
w spadku. Wielokrotnie została zraniona! Bliscy nie zastanawiali się o czym
marzy Sakura, jak czuje się po postanowieniu dwóch rodzin. W szczególności
ojca, który zamierzał powiększyć majątek poprzez małżeństwo. Przestała szukać
odpowiedniego kandydata na męża ze względu postanowień krewnych. Czuła się
sprzedana, ale nic nie mogła poradzić. Sasuke zgodził się mało zainteresowany
przyszłością, lecz zdawał sobie sprawę, że jako jedyny syn musi dać następcę
rodzinie.
-
Zostań w samochodzie. – Zorientowała się, że stoją pod budynkiem szpitalnym.
Wyszła po Sasuke. – Nigdy nie słuchasz co do ciebie mówię. Obyś po małżeństwie
się zmieniła. Nie chcę za ciebie świecić oczami.
-
Żona to nie ozdóbka.
-
Sama dobrze wiesz, że w naszym społeczeństwie, żona musi być piękna przy mężu.
Nie będziemy o tym dyskutować w miejscu publicznym. – Ruszył do szpitala - Jak chcesz to chodź. Wolę, abyś
uniknęła spotkania z moim bratem. Zostaniesz na korytarzu.
Bratem? – Zapytała
siebie. Patrzyła na plecy Sasuke. Nie spotkała jeszcze dziedzica, z powodu odsiadki
w więzieniu. Ludzie opowiadali, że pierworodny syn prezesa nie zmieni się,
nawet jeśli wyjdzie na wolność. Niewtajemniczeni słuchali plotek i nie starali
się zrozumieć położenia Uchiha. Sakura nie ośmieliła się pytać rodziny co
zrobił Itachi. Zdała sobie sprawę, że ten temat jest ściśle tajny.
Przy drzwiach izby
przyjęć stali uzbrojeni funkcjonariusze. Zobaczyli Sasuke, którego wpuścili do
środka. Za drzwi dochodziły przekleństwa i groźby. Przestępcy nie akceptowali
policji, jeśli zniweczyli dobry plan na wzbogacenie.
Sakura usiadła na
pobliskim krześle. Zacisnęła dłonie na błękitnej sukience, kiedy usłyszała huk
metalu, wydobywający się z sali. Drgnęła. Bała się o Sasuke. Nawet jeśli jest z
bratem mógł mu zrobić krzywdę, aby
wydostać się z więzienia, poprzez pobyt w szpitalu.
-
Itachi, do cholery! – Usłyszała przytłumiony głos narzeczonego – Bądź rozsądny.
Raczej nie zamierzasz zdechnąć, a z taką raną…
-
Pierdol się! – Potężny baryton Itachiego
sprawił, że spojrzała na funkcjonariuszy.
Huk tłuczenia szkła.
Funkcjonariusze wbiegli do pomieszczenia, w którym został przyjmowany więzień. Uniosła
się z zamiarem zobaczenia co się stało, lecz zatrzymała się w bezruchu.
Policjant został
wypchnięty przez drzwi, kiedy zobaczyła nogę z pomarańczową nogawką. Pochwycił
futrynę drzwi. Wyszedł na korytarz, kiedy ludzie schronili się w innych salach.
Haruno nie odeszła ani jednego kroku. Obserwowała wychodzącego mężczyznę.
Poprawił roztrzepane włosy do tyłu. Zwrócił uwagę na Sakure. Długie włosy
związane w kitka, opadły schludnie na lewę ramię.
-
Nie uciekniesz! – spojrzał za siebie. Został pociągnięty za pomarańczowy
kombinezon do środka. Sakura zauważyła na futrynie i kafelkach krew. Nie
czekała dłużej na obudzenie zdrowego rozsądku. Wbiegła bez zastanowienia do
pomieszczenia.
Uchwyciła się za usta,
aby nie wrzasnąć. Na podłodze leżały pielęgniarki trzymające się za zranione części
ciała. Policjanci nieprzytomni, jeden z nich w głowie wbity skalpel. Widok
zmasakrowanego pomieszczenia przerażał Sakure. Niejednokrotnie widziała
zmasakrowane ciała, ale Itachi bez wahania potraktował ludzi jak worki
treningowe. Bez skrupułów zabił!
Zerknęła na Itachiego,
jaki trzymał w powietrzu Sasuke. Dusił nieprzytomnego brata. Wolała nie mieszać
się do spraw z przestępcami, ale musiała ochronić Sasuke przed śmiercią.
Podbiegła do napastnika,
gdy uchwyciła za przedramię.
-
Puść. Jest nieprzytomny! – Szarpała rękę. Czuła pod palcami napięte mięśnie
bruneta, jaki ściskał gardło Sasuke. Itachi przyjrzał się Sakurze. Panika –
wypisana na twarzy Haruno – zadawalała długowłosego. Dawno nie widział
przerażenia u ludzi. Kobiety to jedyny okaz jakim mógł się odpowiednio pobawić
i zauważyć strach.
Puścił Sasuke, którego
złapała w swoje ramiona.
-
Sasuke… - mówiła rozpaczliwym głosem. Odsunął się. Nie zamierzał krzywdzić
napataczającej się kobiety, chociaż wolał popatrzeć na rozpacz ofiary.
Zatrzymał się i uważnie obserwował reakcje dziewczyny, gdy na serdecznym palcu
zauważył pierścionek z diamentem. – Całe szczęście, - odetchnęła z ulgą - żyjesz.
Położyła bruneta na
podłodze. Pogłaskała czule po policzku. Nie umarł. Cieszyła się z tego powodu,
ponieważ nie musiała opłakiwać straty po narzeczonym. Wiedziała, że przez
najbliższe dziesięć minut nie nadejdzie pomoc. W dodatku jest sama z przestępcą
w pomieszczeniu.
Uniosła się z klęczek. Odraza
wypisana na twarzy Sakury rozbawiła bruneta. Pierwszy raz kobieta reagowała w
agresywny sposób wobec mordercy. Bezczelnego zabójcy.
-
Nie widziałem, że braciszek się oświadczył.
-
Jak możesz robić takie rzeczy swojemu bratu?
-
Chcę stąd wyjść, więc mi pomożesz. – Przybliżył się, gdy ominął Sakure.
Nachylił się nad jednym z martwych ciał policjantów, odbierając kajdanki z
kluczykami.
-
Mowy nie ma, abym... – Przerwała, widząc w drugiej dłoni skalpel. Zabłysnął w
świetle lamp.
Znowu wmieszałam się w
sprawy władz. - Odsunęła się o krok. Itachi zbliżył się, więc odsunęła się na
bezpieczną odległość. Zdawała sobie sprawę co może się stać, kiedy sprzeciwi
się woli mordercy. Błędy z przeszłości naprawiła, lecz tym razem stoi przed
kolejnym, jakiego nie mogła uniknąć.
Poczuła na nadgarstku
metal, kiedy zapiął kajdanki. Nie oderwała od nieczułych oczu spojrzenia. Nie potrafiła
oprzeć się głębi czarnych tęczówek. Wiedziała, że jest bezwzględnym mordercą,
ale coś przyciągało Sakure do
mężczyzny. Nie potrafiła określić co takiego posiadał w sobie Itachi, ale dotyk
dłoni sprawił w dziewczynie dreszcze. Między braćmi jest granica, jakiej nie
umiała ocenić. Teraz próbowała uspokoić serce.
-
Jeśli cenisz sobie życie narzeczonego, to mi pomożesz.
Uniósł rękę, kiedy
kajdanki stuknęły charakterystycznie.
-
Jeśli tego nie zrobię? – Skalpel poczuła na policzku.
-
Wtedy twoja piękna twarzyczka będzie wyglądała szpetnie.
Pociągnął Sakure, aby
szła pierwsza. Chciał ochraniać się od ataków.
Nie mogę pozwolić, aby
wyszedł – pomyślała Sakura.
Bez wahania uderzyła
bruneta głową w nos. Usłyszała trzask, zdała sobie sprawę ze złamanego nosa
Itachiego. Zamierzała uciec, ale brakowało możliwości z powodu przykucia do
nadgarstka bruneta.
Pochwycił Sakure za
ramię, uniósł rękę, lecz został zatrzymany przez policjanta. Wpatrywała się w
oczy bruneta, jakie wrzały furią do dziewczyny. Miała przerąbane. Dosłownie!
Podniosła rękę na przestępcę, który jest zdolny do wszystkiego. Itachi nie mógł
wybaczyć, że gówniara potraktowała w wulgarny sposób pierwszego syna Uchiha.
Spoufalała się bez sumienia.
-
Jesteś martwa!!! – Szarpała rękę z zamiarem ucieczki, ale nie potrafiła. Błagała, aby
wszystko się skończyło.
Itachi zamachnął się,
łamiąc policjantowi nogę. Zawył z bólu. Przez materiał granatowych spodni
wydostała się kość. Krew spływała, kapiąc na podłogę. Upadł na podłogę. Wydawał
ciche jęki. Uchwycił pistolet, wymierzając w mordercę. Kopnął broń.
-
Jeśli chcesz żyć i wrócić do dzieciaków to radzę się powstrzymać.
Sakura patrzyła na
policjanta, który przesunął się po podłodze. W obliczu strachu nikt nie jest
zdolny do heroicznych czynów. Na pewno nie młody mężczyzna, posiadający
rodzinę.
-
Nie… - wyszeptała Haruno.
Itachi wytarł krew jaka
spływała z nosa. Nie mogła nic zrobić, jedynie prosić Boga o ratunek. O
ocucenie Sasuke. Tylko to pozostało w nadziei. Ponownie została sama z czarną
owcą rodziny Uchiha.
Próbowała wyszarpać
rękę z kajdanek. Została przyciągnięta, kiedy dotknęła torsu starszego Uchiha. Pod
dłonią słyszała szybko bijące serce.
-
Teraz, moja droga, twoja kolej.
Po policzkach spłynęły
łzy, kiedy wbił skalpel w prawy policzek. Rozciął szybkim ruchem. Krew spłynęła
w stronę podłużnej żuchwy. Poczuła w ustach metaliczny smak własnej krwi.
-
Nie rycz!
Spojrzała kolejny raz w
oczy bruneta. Zamierzała zacząć rozmowę, ale głos ugrzązł w gardle. Dolna warga
zaczęła drżeć. Itachi z oczu przeszedł na usta. Dotknął zakrwawioną dłonią
policzka z jakiego sączyła się krew. Uchwycił kciukiem wargę. Delikatnie
odchylił w swoją stronę. Zbliżył się na niebezpieczną odległość i zagłębił się w zielonych oczach. Zauważył, że
jest nietknięta. Poczuł chęć dotknięcia zakazanego
owocu. Ukochanej brata.
Pocałował.
Namiętność jaką poczuła
stawała się brutalna. Próbowała się oprzeć, odepchnąć Itachiego, ale ciało
odmawiało posłuszeństwa. Zacisnęła dłoń na kombinezonie. Przyciągnął Sakure
bliżej siebie. Dotykała umięśnionego ciała, przez co racjonalnie nie myślała. Pierwszy
raz poczuła zaangażowanie ze strony mężczyzny. Nie potrafiła zareagować, kiedy
rozchyliła usta. Ciepły język bruneta dostał się do środka. Sasuke nie dbał o
narzeczoną w szczególny sposób, a ten moment stawał się szczególnie wyjątkowy.
Zaangażowanie ze strony Itachiego pociągało Haruno.
Nie trwało długo…
Chwile przerwał Sasuke,
który trzymał broń, gdy uderzył magazynkiem potylice bruneta. Zgrzyt skalpelu
doprowadził Sakure do porządku. Trzymała bruneta w ramionach, aby nie upadł.
Usiadła na podłodze. Położyła Itachiego, a jego głowę na kolanach.
-
Czemu nic nie zrobiłaś? – Odszedł do funkcjonariusza z raną w nodze.
-
Niby co miałam…
-
On cię pocałował!
Sama nie wiem czemu –
pomyślała. Sakura pogłaskała Itachiego po policzku. Dotknęła małych blizn,
jakie świadczyły o walkach. Sięgnęła do kieszeni i znalazła kluczyk do kajdanek.
Popatrzyła na narzeczonego, jaki rozmawiał z policja i lekarzami, aby zajęli
się Sakurą i Itachim.
-
Pojadę na przyjęcie. – Powiedział do Sakury – Niech lekarze się tobą zajmą. Wyglądasz
potwornie. Zostałbym, ale muszę pojawić się na imprezie. Pomyśl nad tym co źle
zrobiłaś.
Odszedł. Zostawił
Sakure samą. Widziała jak przez mgłę, kiedy po policzkach spłynęły gorzkie łzy.
Próbowała się uspokoić, ale ciało drżało z przerażenia. Zawsze jest najgorsza,
a Sasuke może robić wszystko. Nie żyją w czasach, kiedy to mężczyźni mieli
najwięcej do powiedzenia. To minęło! Może mieć swoje zdanie, czyż tak? Ale nie
potrafiła powiedzieć co czuje. Nie miała odwagi.
Patrzyła na Itachiego,
gdy uchwyciła kosmyki włosów. Pielęgniarki wyszły z policjantami, którzy
musieli przejść operacje. Została sama z brunetem. Nie przejmowali się
mordercą, który pozabijał niewinne osoby.
Dotknęła opuszkiem warg.
Dlaczego tak bardzo się
zaangażowałeś? – Nachyliła się, gdy pocałowała krótko bruneta.
Usłyszała kroki, więc
spojrzała na pielęgniarkę. Stała w drzwiach z szokowaną miną. Nikt nie
przypuszczałby, że dobrze urodzona panienka pocałuje mordercę. Przełknęła
ślinę.
Szykują się kłopoty. –
Obserwowała kobietę. Odwróciła głowę w bok, jakby świadoma, że nie może szepnąć
nikomu słówka.
-
Panienko Haruno, proszę za mną. Zaraz opatrzymy ranę. – Sakura spojrzała na
Itachiego, gdy do Sali weszli pielęgniarze i odebrali bruneta.
Odeszła do izby
leczniczej.
Sakura przystanęła przy
sali, gdzie leżał Itachi, którego pilnowali policjanci. Wyszła z niej
pielęgniarka. Blada niczym trup. Nikt nie chce zajmować się mordercą. Teraz,
przez parę dni, musiały opiekować się kimś kogo świat rzeczywisty wygnał do
więzienia za swoje przestępstwa.
Uniosła głowę, kiedy
zobaczyła zakapturzonego mężczyznę, a na ustach widniał uśmiech. Minęła, ale
spojrzała, kiedy zniknął w następnym korytarzu. Wolała nie zwracać uwagi na
podejrzane osoby inaczej zostanie wciągnięta w sprawę.
-
Panienko Haruno – spojrzała na młodego policjanta. – Lepiej iść do domu.
-
Czy mogę z nim się zobaczyć? – Wskazała na zamknięte drzwi sali.
-
Nie. – Wtrącił się starszy policjant o bursztynowych oczach. – Kapitan
zabronił, aby ktokolwiek się z nim widział. Goście nie są mile widziani.
-
Czy zdajesz sobie sprawę, że zostanie moim szwagrem? Bez względu na to kim jest
i co robi mam prawo się z nim zobaczyć. – Stanęła przed funkcjonariuszem – Nie
ważne jakie będę miała problemy. Niedługo będę Uchiha, czy tak samo zaczniesz
się sprzeciwiać?
Zrobił grymas
niezadowolenia i przesunął drzwi. Narobi sobie kłopotów przez własne zachowanie
w stosunku do ludzi. Nie potrafiła się powstrzymać i wykorzystać nazwiska
narzeczonego.
Sasuke zostanie
poinformowany o „małym” wybryku – pomyślała.
Podeszła do łóżka,
gdzie leżał Itachi. Oddychał wolno. Spał. Operacja się udała, więc przymocowali
bruneta do kozetki pasami. Nie mógł się wydostać. Szalony przestępca jest
zdolny do wszystkiego.
Zauważyła, że zaczął
się wybudzać. Szarpał ręce.
-
To na nic. – Popatrzył na Sakure – Nikt cię nie wypuści.
-
Możesz to zrobić.
Zaśmiała się.
-
Nie jestem głupia.
-
Jeśli nie, to co tu robisz? Dziwię się, że cię wpuścili. Sasuke zakazał
wszystkim się zbliżać. Włączając w to ciebie.
Usiadła na krześle obok
łóżka. Założyła nogę na nogę. Itachi przyglądał się z uwagą Sakurze.
-
Fakt. Będę miała problemy, że wykorzystałam wasze nazwisko do wejścia. W końcu
jesteście jedną z większych korporacji. Wszyscy się was boją, a ciebie
szczególnie przez twoje nieczyste zagrywki.
-
Co w takim razie cię do mnie sprowadza? Chcesz mnie ubłagać, abym oszczędził
twoje życie?
-
Ależ skąd. Zrobisz co będziesz chciał. Nie mam na twoje plany wpływu. W ogóle
cię nie znam. Sasuke nawet mi o tobie nie opowiadał. W końcu kto chce rozmawiać
o najgorszej szui w rodzinie.
Iskierki złości
pokazały się w ciemnych oczach.
-
To co chcesz? – Uniosła się i nachyliła się nad brunetem, patrząc głęboko w
oczy. Końcówki włosów muskały policzki bruneta.
-
Abyś więcej razy nie dotykał mnie w spoufalający się sposób. To ohydne. – Uśmiechnął
się do Sakury, która wpatrywała się w zadowolone tęczówki.
-
Tak naprawdę byłaś zadowolona. – Drzwi się uchyliły, gdy stanął w nich
funkcjonariusz. Wpatrywał się w scenę.
-
Mylisz się.
Popatrzył na gliniarza.
Uśmiechnął się, bo doskonale wiedział, jak na Sakure podziałał pocałunek.
-
Przybliż się, coś ci powiem w sekrecie. Nie chcę, aby słyszały wszystko osoby
trzecie. – Zerknęła na policjanta, jaki przyglądał się z uwagą. Młodszy tak
samo nie mógł odwrócić spojrzenia.
Przybliżyła twarz do
bruneta, gdy czuła gorący oddech na szyi.
-
Długo siebie nie oszukasz, jesteś spragniona prawdziwej miłości. – Tkwiła w
bezruchu – Nie martw się, zadbam o ciebie w szczególny sposób. Niedługo. Tylko
chwila i do mnie przybiegniesz.
-
To nie możliwe. Kocham Sasuke.
Zaśmiał się, kiedy
odsunęła się od twarzy bruneta.
-
Może, ale nie spełnia twoich oczekiwań. Nawet cię nie bzykał. – Spłonęła
rumieńcem. Miał rację co do tego. Nigdy nie doszło między nimi do intymnej
sceny. Zazwyczaj nie miał czasu, lub załatwiał sprawy firmowe dla ojca. – Będę
pierwszy, który to zrobi, a potem cię zabiję.
-
Jesteś chory psychicznie!
-
Nie martw się, spotkamy się niedługo.
-
Chyba w więzieniu. – Odezwał się gliniarz.
-
Nikt do ciebie nie mówi, psie! Powinieneś przestać się wtrącać. Psy nie szczekają,
gdy pan nie każe – zaśmiał się. Sakura stanęła pomiędzy policjantem, a leżącym
przestępcą.
-
Wyjdź stąd. Sasuke nie będzie zadowolony jeśli cokolwiek mu się stanie. W końcu
to jego brat.
Zniknął za drzwiami.
-
Nie umiesz trzymać języka za zębami? – Spojrzała na Itachiego. Uchwyciła
torebkę, po czym odwróciła do bruneta.
-
Nie. – spojrzał na torebkę – Już uciekasz? Nie zamierzasz zostać na
przedstawienie?
-
Nie zamierzam się w nic wplątać co ma z tobą cokolwiek wspólnego.- Zwróciła się
do drzwi, gdy obejrzała się przez ramię – Zdajesz sobie sprawę, że teraz
powiadomię o tym Sasuke?
-
Już nie mogę się doczekać.
Otworzyła drzwi, gdy
spojrzała na Itachiego, jaki spojrzał w stronę okna. Serce waliło od chwili,
kiedy tam weszła. Nie mogła zrozumieć, jak przyszły szwagier może się tak zachowywać.
Spoufalać do bratowej, lecz sama jest winna. Na oczach lekarki pocałowała
nieprzytomnego mężczyznę. Winna spoczywała po obu stronach.
Przeczesała włosy i
odeszła w stronę wyjścia.
Na dworze zerknęła na
czarny samochód przy jakim stał oparty mężczyzna. Palił papierosa. Spojrzał na
Sakure, gdy puścił perskie oczko. Naprawdę nie rozumiała mężczyzn. Chcieli
kobiety tylko do seksu. Zdarzały się wyjątki, jakie traktowały damy jak dar od
Boga. Czasami.
-
Panienko Haruno… - Z budynku wybiegła pielęgniarka. – Dokumenty.
-
Przepraszam.
Odchodziła, kiedy
mężczyzna obserwował Haruno. Odszedł
dalej, kiedy obserwował zgrabne nogi na wysokich czerwonych szpilkach. Wypuścił
dym z ust.
-
Niezła laska – wyszeptał, gdy został klepnięty w ramię – Nie sądzisz, Sasori?
-
Nie mamy czasu na twoje pierdoły. Zaraz wkraczamy do akcji.
-
Tak, tak. Wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Czerwonowłosy zniknął w
furgonetce, a siwowłosy zgasił papierosa, odchodząc do budynku szpitalnego.
Sakure niepokoił fakt,
że kolejny raz jest obserwowana przez obcych mężczyzn. Musiała z tym żyć, ale
ignorowała fakt, że zazwyczaj byli to starsi o dziesięć lat mężczyźni.
Szczerze, gdyby miała wybierać wolała starszych niż młodszych.
Obróciła się, ale żaden
mężczyzna nie opierał się o samochód. Odetchnęła z ulgą. Wiele razy zdarzały
się potyczki z płci przeciwną. Najprzynajmniej w liceum nie miała lekko. Zawsze
broniła siebie i wychodziła na tym najlepiej. Teraz trzymała się Sasuke, który
w każdej możliwej sytuacji obronił przyszłą żonę, ale praca dla młodego Uchiha
jest ważniejsza niż lepsza przyszłość z rodziną.
Odeszła do domu.
Super się zapowiada, kiedy nn?
OdpowiedzUsuńPozdro i weny
Poison
Ale jestem niezdara! Przeczytałam, ale zapomniałam skomentować :( Przepraszam najmocniej.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że ciekawi mnie wątek Itachiego-mordercy, lecz z drugiej strony odrobinę przeraża? Zastanawiam się jak to rozwiniesz :) No i nie spodziewałam się, że Sakura i Sasuke będą razem bawili się w udawany związek. W dodatku chłopak jest taki stanowczy i... zimny. :(
Czekam na kolejny rozdział!
Życzę weny! :3
Stara Red jest zawsze od oneta po blogspota 💖
OdpowiedzUsuńPisz Kochana 💞
Hm.
OdpowiedzUsuńByły błędy, ale bardziej niż one to raziła mnie głupota Sakury. Serio. Niestety, nie przypadła mi ona do gustu. Nie wiem, czy dobrze przemyślałaś jej zachowanie, ale fakt, że Itachi ją całował a w niej nie było cienia obrzydzenia? To facet, który jest mordercą, chwilę wcześniej prawie zabił Sasuke. Sakura, jak normalny człowiek powinna z nim walczyć, kopnąć, dać mu do zrozumienia, by spieprzał. A ona myślała o tym, że Itachi traktuje ją tak jak nie robił tego Sasuke. Czyli jak? Jak niewolnicę? Rozumiem, że to ma być opowiadanie ItaSaku, ale dla mnie to było za szybkie i nie podobała mi się t scena.
Podoba mi się natomiast relacja Sakury i Sasuke, czyli związek bez miłości. To nawet do nich pasuje. ;)
Ale Sakura wykazała się dla mnie też głupotą, chcąc widzieć się z Itachim. Na razie kreujesz ją na mało bystrą i uważną. Nie wiem, zy robisz to świadomie, ale następnym razem zastanów się, czy człowiek by się tak zachował? Ja bym na jej miejscu się cholernie bała. Po prostu.
Miałam na myśli nieuważną oczywiście. ;)
UsuńW końcu znalazłam jakiegoś aktualnego bloga w Twoim wydaniu! <3 czy Twojego GG się zmieniło? Kiedyś pisałam jako MichiruSan, moje blogi zaginęły ale zaczęłam pisać na nowo pod innymi domenami. Jeśli będziesz zainteresowana luknąć, to linki są na moim profilu. U Ciebie pisałam na jednopartowkach :) bałam się, że kiedyś te blogi zostaną usunięte więc wrzuciłam swoje (Sztuka Miłosci) do siebie na wattpada i bloga. Czy planujesz kontynuować współpracę na jednopartówkach? Proszę o info, bo z chęcią bym wróciła :)
OdpowiedzUsuńJak chcesz napisz do mnie na fp ponieważ gg usunęłam. Możemy porozmawiać na messengerze blogowym.
UsuńZnajdziesz Na Facebooku jak wpiszesz blogi kimisan ale mam też w linku
Usuń