header_itachi_sakura_deidara

czwartek, 28 listopada 2024

PROLOG

 

Krew zawrzała w mym ciele.

W uszach słyszałam przyspieszający puls i bijące serce. Widok człowieka, który miał miano w Japonii za poukładanego i dzięki swoim zdolnością doszedł do szczytu władzy. Okrzyknięto go geniuszem. Teraz nie stoi przede mną mężczyzna z gazet, tylko całkiem obca osoba z pustym spojrzeniem i zadawalającym uśmiechem. Z przydługich włosów ciekła krew mieszana z deszczem. Smuga rozcieńczonej krwi spływała po szyi, wsiąkając w czarny podkoszulek. Pod jego nogami leżały dwa ciała, a obok kucał mężczyzna szturchając martwych w ramię metalową rurką.

- Zdechli.

- Pozbądźcie się ciał w skuteczny sposób, a ja… - zerknął na mnie, zrobiłam krok w tył kopiąc szklaną butelkę. Dopiero wtedy na mnie spojrzeli wszyscy ze zdziwieniem, bo kto normalny czeka na swój koniec, przyglądając się ze strachem w oczach śmierci niewinnych osób. – Zajmę się trzecią, niepotrzebną osobą. – uniósł rękę z bronią w moją stronę.  

Rusz się!!! Przez cisze panującą na ulicy, słyszałam odblokowujący się pistolet. Zamknęłam oczy, ale za nim usłyszałam strzał starałam się uciec od oprawcy. Nie chciałam zostać naocznym światkiem. To miał być normalny dzień! Jeden z wielu! Próbowałam znaleźć rozwiązanie, ale im bardziej myślałam, tym gorzej funkcjonowałam

W oddali zobaczyłam idących dwóch policjantów w mundurach. Wpadłam na jednego z nich, w panice mówiłam niezrozumiałe słowa. Jeden chwycił mnie za ramiona i próbował pocieszyć i wydusić sensowne wyjaśnienia. Wskazałam na miejsce, gdzie mogli znajdować się mordercy.

Mieli przygotowaną broń w przypadku, jakbym nie kłamała. Nie myliłam się, stali nadal, paląc papierosa nad ciałami ofiar.

- Zrobiło się z tego istne szambo. – usłyszałam za sobą. Za nim się spostrzegłam policjant przede mną dostał kulkę w tył głowy. Krew trysnęła na moją twarz. Trzęsącą się ręką wytarłam ciecz i wpatrywałam się w rozmazaną krew na dłoni, którą po przez deszcz znikała.

- Jesteś policjantem, dlaczego… - gdy tylko na niego spojrzałam, uśmiechnął się, po czym chwycił za gardło i ścisnął, przypierając moje ciało do ściany.

- Nie ufaj nikomu, nawet samej sobie. Strach sparaliżował cię od zdrowego myślenia, a teraz przypłacisz za to życiem. – Zgięłam się w pół, jak jego pięść uderzyła w brzuch. Upadłam na kolana, trzymałam za miejsce bólu. Łapałam łapczywie powietrze, żeby zapanować nad strachem. Zacisnęłam dłoń na ziemi. W moim kierunku zmierzał mężczyzna. Muszę uciekać, ale jestem w pułapce.

Uniosłam głowę, do czoła została przystawiona lufa. Nie potrafiłam oderwać oczu od chłodnych tęczówek, które musiały wiele widzieć w okrutnym świecie. Powinnam pogodzić się ze swoim losem. Światła reflektorów samochodu oświetliły moją sylwetkę.

Macałam mokrą nawierzchnie obok siebie. Chcę żyć! Jestem za młoda na umieranie! Nie ważne co zdarzy się potem, moim obowiązkiem jest obronić siebie. Poczułam ból na palcach, lecz to nic w porównaniu ze strachem przed śmiercią. Zacisnęłam dłoń, i zebrałam się na odwagę, żeby wstać i zamachnąć się na mężczyznę. Ostrym szkłem zdążyłam wbić się w policzek, za nim uciekł dalej ode mnie. Wystrzelił z broni w moje udo, po raz kolejny upadłam przed nim na kolana. Trzymałam się za krwawiące udo i uniosłam głowę z zaciśniętymi zębami. Jestem bezsilna!

-  Daję ci wolność. – wszyscy spojrzeli na kata, którym miał się dla mnie stać. Trzymał dłoń na policzku, po czym spojrzał na palce zabawione czerwienią. Uśmiechnął się. Chory psychicznie człowiek!   – Gęba na kłódkę, inaczej twoje słowa odwrócą się przeciwko tobie. Przede mną się nie ucieknie, i moja skromna rada. – schował broń za pasek spodni, przybliżył do ucha. Czułam zapach drogiej wody kolońskiej, wymieszanej z tytoniem. – Dorośnij, dziewczynko, bo jeszcze sporo cię czeka. – odchodził w stronę ciał dwóch mężczyzn.

- Lucky! – powiedział policjant, lecz w ręku trzymał broń, szykując się do strzału. – Pierwszy raz kogoś oszczędził. Naprawdę masz szczęście, gówniaro. Podejrzewam, że za tym kryje się coś więcej, więc naprawdę radzę zamknąć buzie, tu nie ma żartów. Spadaj!

Podreptałam w stronę głównej ulicy krwawiąc z uda. Musiałam dostać się do szpitala.

 Obejrzałam się za siebie na mężczyznę stojącego plecami do mnie. Ile tajemnicy skrywa to miasto? Ile ludzi pracuje dla korporacji, zmuszając do współpracy? Jak bardzo ludzie drżą w strachu przed TYM MĘŻCZYNĄ? Tyle pytań, lecz nie posiadam odpowiedzi.


1 komentarz:

  1. Noooo i to kocham. Wielki powrót Kimi *-*... Prolog bardzo mnie wciągnął i oczywiście czekam na to, co ma nastąpić dalej w opowiadanku. Zachęciłaś do czytania. Mam nadzieję, że rozdział pierwszy pojawi się szybko ❤️

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Shayen